czwartek, 23 stycznia 2020

3 Rozdział


-To znaczy>>?. Rick? * zapytałam bo długo się nie odzywał.


-Dzisiaj idziemy się zabawić dobra impreza. Ogarnie się ludzi. Ryland, Ralf, Rydel i Ross nie mają planów.>?


-Myślę że nie * odparł Rocky


-A kto to? * spytałam dalej nie kumając


-Ok w skrócie ja Rocky, Ralf którego już poznałaś plus jeszcze Ross i Rydel jesteśmy w tym zespole R5.


-Rozumie, a co stało się z Rylandem>>?


-Jest za młody


-Za młody* odparł Rocky


-A czemu tak uważasz?, skoro jesteście rodziną, powinniście tym bardziej trzymać się razem. Skoro ten wasz zespół to rodzina to czemu nie ma tego piątego brata? * spytałam a ich oświeciło.


-Ralfi to nie jest nasz brat * odparł brunet ( Rocky )


-No to na jego miejsce powinien wskoczyć Ryland * odparłam, zakładając jedną rękę na drugą.


-Ryland, nie jest zły że nie należy do rodziny * odparł blondyn


-Rozumiem, ok zmieńmy temat. Macie plaże>?


-Plaże? * spytał zdziwiony brunet


-A czy ja mówię w innym języku?, plaże na której jest dostęp do morza i można po pływać na desce


-Laura….* zaczał delikatnie blondyny


-Ona jest idealna, co ty jeszcze robisz? * spytał brunet wpatrując się we mnie jak w obrazek. Obróciłam się do niego tak że prawie się stykaliśmy


-Między czasie jestem tajnym agentem i zabijam ludzi którzy za bardzo się we mnie wpatrują * obaj wybuchli śmiechem, a ja poczułam że te 6 dni będzie naprawdę udane. W samochodzie dowiedziałam się dodatkowo że oprócz 5 Lynchów jest jeszcze przyjaciel rodziny właśnie ten cały Ralfi. Że ich rodzice często wyjeźdzaja i to właśnie Rydel tam jest gospodynią. Że Rydel buja się w Ralffim a on w niej. Tego że moja Van przebywa przeważnie u nich bo czuje się samotnie. Czasem Rydel u niej nocuje. Oprócz tej zwariowanej rodzinki jest jeszcze Raini i Calum którzy są parą już od ponad pół roku. Tego że wszyscy robią to co kochają, są szczęśliwi że są razem. No i teraz nagle zrozumiałam że potrzebuje też bliskość innych osób. Kiedy w końcu dojechaliśmy do mojego i Vanessy domu a moja śliczna siostrzyczka wybiegła z domu, by jak najszybciej mnie przytulić. Poleciały mi pierwsze łzy, nie widziałyśmy się trzy miesiące. Mocno się tuliśmy majac nadzieje że ta chwila będzie trwała wiecznie.


-Tak bardzo tęskniłam, i co zakochałaś się zakochałaś?, powiedz ze zakochałaś * odparła odrywając się odemnie


-Wiesz co sądzę że ona może i nie, ale w niej już tak. Jest moim ideałem * Odpowiedział Rick co wszystkich rozśmieszył.


-Cześć * wychyliła się z domu blondynka strasznie podobna do braci. * jestem Rydel, mam nadzieje że nie opowiadali Ci głupot.>? * odpowiedziała przyciągając mnie do siebie i mocno tuląc.


-Nie nie, są cudowni * odparłam wpatrując się na wymienioną trójkę, zdecydowanie ich po lubię.


-To Raini i Claum


-Cześć * zawołali jednocześnie, co tylko mnie rozśmieszyło, jakie gołąbki.


-Mam nadzieje że zostaniemy przyjaciółkami * odparła mi do ucha a ja poczułam łzę w oku. Odcunełam się do niej by podać  dłoń chłopakowi


-Cześć Calum


-Laura miło mi * odparłam by w końcu Vanessa mogła mnie wziąć w swoje ramiona i wprowadzić z moją biedną walizką do domu. Dom nie powiem piękny, wchodząc poczułam się jakby była w domu, w sowim domku olejki domowej roboty Vanessy, zaraz przy wejściu pokój gościnny albo dzienny jak kto woli z szerokim wejściem do kuchni. Po prawej wejście do łazienki. A n wprost schody do mojej i Vanessy sypialni.


-Chodzi pokaże Ci twój pokój * odparła


-Wiesz że nie musiałaś, jestem tylko 6 dni w ciągu tych dni mogę spać w pokoju dziennym.


-Czyżbyś się bała swojego pokoju? * odparła, a ja nerwowo się zaśmiałam skubana. Weszłyśmy po schodach by ona mogła jako pierwsza otworzyć ten pokój. Nie chciałam go nazwać mój pokój, ale był zbyt idealny. Wielka biała szafa z lustrem. Duże łóżko z baldachimem. Po lewej toaletka a po prawej fortepian. Na łóżku gitara a na wprost drzwi do mojej własnej łazienki. Tak Van doskonale wiedziała co ja kocham. No i pojawiła się pierwsza łza. Puściłam torbę po czym wybiegłam.


-Laura!!! * wrzasnęła Raini tak tak jej było.>?


-Nie zostaw ją, ona potrzebuje samotność. * odparła Van do niej i to było ostatnie co słyszałam. Szłam prosto przed siebie, nie wiedziałam gdzie zmierzam, nie byłam pewna czy powinnam tam zmierzać. A co jeśli zabłądzę i nie będę do końca wiedzieć jak wrócę. Aż w końcu poczułam wolność, zobaczyłam tabliczkę ,,Miami Plaża zaprasza ‘’



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz