Perspektywa Laury
Szybko się ogarnęłam, po czym wróciłam do domu. Cała w
skowronkach. Niestety nie miałam pojęcia o podstępie Rossa. Więc trzymając się
za usta szłam prze szczęśliwa. Kiedy dotarłam do domu, zobaczyłam ledwo żywą
Raini i Vanesse.
-Cześć * odparłam i zaczęła się śmiać. Poszłam szybko do
kuchni wzięłam tabletki na ból głowy i sok pomarańczowy. Do tego flaszkę.
-No chyba oszalałaś * odparła moja siostra. Rozlałam wódkę
do kieliszków a potem nalałam soku.
-Nie, najlepszy na kaca jest Kielna * odparłam uśmiechając
się łobuzersko.
-Co ty taka szczęśliwa? * spytała Raini, kiedy wciskałam jej
kielicha.
-Oj dziewczyno napij się kielicha * odparłam
-Jest tak radosna jak wczoraj Ross * odparła Van a ja dałam
jej kieliszek i usiadłam.
-A, wtedy kiedy dał koncert na stole całując się z Olivią? *
spytała Raini.
-Napijemy się kielicha * odparłam podnosząc sok i pijąc. A
więc jednak jest zakochany w niej, więc czemu mnie pocałował. Co ja bredzę.
Wypiłam sok nieświadoma że wywaliłam kieliszek na podłogę.
-O masz racje lepiej mi * odparła Raini
-No to teraz do wanny i lecimy sprzątać u Lynchów
-Ehm…. Myślałam że spędzimy babski dzień
-No może po sprzątaniu, sądzisz że Rydel nam daruje>? *
odparła Van wstając i idąc w kierunku swojego pokoju.
-Skorzystam z Twojej łazienki. * odparła zostawiając mnie
samą. No ładnie, sądziłam że zdołam na nowo go w sobie rozkochać, a tu okazuje
się że przegrałam. Przegrałam walkę o jego serce. Laura bądź twarda bądź
twarda. Kurwa twarda. Powtarzałam sobie idąc do łazienki umyć włosy….
Perspektywa Rossa
Wróciłem do domu z Olivią. Trzymaliśmy się za ręce, nasz
plan musiał być perfekcyjny i musieliśmy zrobić tak by wszyscy w niego
uwierzyli. Czy tego chcieli czy nie. Musieli.
-Hej * odparłem wchodząc do domu * Nie ściągaj butów. *
Odparłem do Olivii
-O zobacz Rick przyszli nasi tancerze od siedmiu boleść *
oboje spojrzeliśmy na nich nie wiedząc o co chodziło
-I nawet nie wiedzą o co chodzi. Chociaż jesteście razem? *
spytał Ryland patrząc na nas.
-Tak jesteśmy parą * przytuliłem Olivie * jakie tańce?
-Zrobiliście scenę z filmu. Co chodzisz po stole i śpiewasz
-co? * zaczęliśmy się śmiać razem z Olivią. Jednak nasz
śmiech zakończył się w momencie wejścia Raini, Vanessy i Laury.
-Co was tak śmieszy? * spytała Raini oglądając pokój
-Tańce, i wyznania miłosne Rossa wczoraj * odparł Rick, po
czym przytulił swoją dziewczynę. Spojrzałem na Laurę, wiedziałem że to
rozwiązanie to będzie najlepsza rzecz na świecie. Wywinąłem numer co tylko nam
pomógł. Wziąłem Olivie za rękę i poszliśmy w kierunku kuchni. zabraliśmy worki
na śmieci.
-Wywinęliśmy niezły numer
-A tam przejmujesz się kochanie * zaśmiałem się udając, a
ona zrobiła to samo do mnie
-Nie, przynajmniej było wesoło.
-Laura!! * wrzasnęła moja mama, co mnie tylko dobiło.* Boże
dziecko, powiedz że wróciłaś na zawsze!. Ross był w tak ciężkim stanie jak wyjechałaś.
Nie rób mu tego * odparła przytulając ją do siebie. Los chciał że akurat oboje
spojrzeliśmy na siebie.
-Myślę że nie cierpiał, w końcu poradził sobie. Doskonale,
no i szybko zapomniał * odparła patrząc ciągle na mnie, nie powiem zabolało,
jednak co gra to gra.
-A wy sprzątać. Laura może pogadamy na spokojnie..?* spytała
moja mama
-Przyszłam pomóc w sprzątaniu. Proszę Pani.
-Ale minuta rozmowy ze mną Ci nie zaszkodzi * Miałem w ręce
szklankę. Rozwaliłem ją. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Ross!! * wszyscy zaczęli tańczyć wokół mnie, oprócz Laury,
założyła jedną ręką na drugą i patrzyła na całe zdarzenie nie wzruszona.
-Matko boska!! * wydarła się moja mama
-Trochę poleci i przestanie, przecież nie umrze * odparła
brunetka po czym wzięła worek na śmieci i wyszła na świeże powietrze. Wszyscy
po patrzyli na nią zszokowani, a ja wiedziałem dlaczego taka jest.
-Ktoś powinien z Tobą jechać na pogotowanie * odparła Olivia
* Ja niestety piłam.
-Laura, Laura nie piła!! * krzyknęła Raini
-Mama też nie piła * odparłem byle tylko z nią nie jechać.
-Ale gdzie ty na pogotowie pojedziesz z matką?. Laura.!!!
Zawołajcie ją, Rick kluczyki i dokumenty do samochodu, Ross przyłóż ścierkę. Nie
wiem w jakim czasie, ale Laura w końcu przyszła, robiła nie wzruszoną minę,
jak i moja dziewczyna co mnie dobijało. No cholera przecież ma grać.
-Kluczyki? * odparła do Ricka, po czym nawet nie czekając na
mnie wyszła. Kurwa jak ona się rusza. Te kocie ruchy ten tyłek i kurwa. O czym
ty myślisz. Wyszyłem za nią. Ona zgrabnie wsiadła do samochodu i odpaliła
silnik. Zatrąbiła na mnie pokazując coś w stylu ,,Chłopie wsiadasz ‘’
-Nie musisz ze mną jechać * odparłem a ona zrobiła brewki,
po czym szybkim, jakby męskim ruchem wycofała samochód i ruszyła z piskiem
opon.
-Nie robisz mi łaski, robię to dla Twojej mamy. * odparła
zmieniając biegi.
-Kiedy się nauczyłaś? * zapytałem widząc jak sobie radzi z
biegami. Spojrzała na mnie po czym zgrabnie zmieniła pas i zmieniła znów bieg.
-Nawet tego nie pamiętasz* odparła wkurzona. No czego?. A no
tak. Przypomniałem sobie przecież ja ją uczyłem zmieniać biegi.
-Coś nie coś pamiętam.
-Jasne * odparła znów zmieniając pas i przyspieszając. * Jak
o tym żeby mi powiedzieć że jesteś w związku
-A więc o to się wściekasz?
-Tak, o to całuje Cię na plaży a okazuje się że masz
dziewczynę * odparła, parkując już na placu szpitalnym. Zaparkowała równie
zgrabnie jak prowadzi auto.
-Irytuje Cię to?, przecież mówiłem Ci wczoraj że nas kurwa
nie ma * odparłem bo zobaczyłem że olewa mnie totalnie. Próbowała odpiąć pas.
Przybliżyłem się do niej * daj pomogę Ci * odparłem. Podniosła głowę i znów
mieliśmy z metr od siebie by się nie pocałować. Odpiąłem jej pas a ona szybko
wyszła z samochodu.
-Chodzi nie mamy wieczność * odparła czekając aż wyjdę.
Zamknęła auta. Szła przede mną nawet nie poczekała.
-Pytałem Cię o coś * chwyciłem jej rękę by się odwróciła.
Kiedy mi się udało znów zmierzyliśmy się wzorkiem.
-Ross, wczoraj byłam gotowa o Ciebie walczyć, a ty nawet nie
powiedziałeś
-Gdybyś mnie słuchała, wiedziała byś do kurwy nędzy że
mówiłem że się ZAKOCHAŁEM….
-tak zakochałeś, a nie że JESTEŚ W ZWIĄZKU!! * krzyczała i ona
* od tego momentu nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. Nie tylko to że dostałam
role i zamierzam ją zatrzymać to szansa na którą czekałam długo.
-No aż dwa lata. Bo musiałaś wyjeżdżać. Gdybyś nie wyjechała!!!!
-To co?, byłbyś ze mną?, z litość czy zdradził mnie z Olivią
* zabolało
-Nigdy nie bylibyśmy w takiej sytuacji!!!
-No ale jesteśmy. Pamiętaj tylko serial, nie chce mieć nic
do czynienia z Tobą * odparła.
-Jasne, ja też nie. Serial tylko tyle…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz