Perspektywa Laury
-No i dobrze, a teraz idziemy * Odparłam tym razem ciągnąc go * Dzień dobry * Odparłam wchodząc do budynku.
-Dzień dobry, z czym? * spytała lekarka.
-Szkło wbite w
-Dobrze, wypełni Pani te
papierki a my zaraz po prosimy
-Daj przecież to
-Siadaj * odparłam siadając obok niego. Zaczęłam wpisywać
wszystkie jego dane. Nie byłam pewna tylko jednego* kogo chcesz by powiadomili
w razie wypadku? * Spojrzałam na niego byłam tak wściekła że sama wbiła bym mu
szkło. On dalej się nie odzywał * Ok w porządku, wpisuje siebie, ale potem
sobie to zmienisz, nie mam pojęcia jakie są dane Olivii * zaczęłam pisać dalej.
-Zapraszamy, wypełnione..?.
-Oczywiście * odparłam dając kartkę.
-Znakomicie Ross Lynch chodzi obejrzymy rękę.
-Ale ja * zaczął, on się boi??
-Pani też może wejść
-Nie, nie zamierzam * No chyba Bóg ją opuścił, na cholerę ja
tam. Ale on spojrzał na mnie i mnie złapał za dłoń. Szłam z nim trzymając się
za ręce, przecież przed chwilą obiecaliśmy sobie że będziemy trzymać się z
daleka od siebie. Ros usiadł na krześle a ja stałam obok.
-Dzień dobry
-Dzień dobry * odparliśmy jednocześnie
-O mamy parę * puściłam automatycznie nasze splecione ręce.
Nie proszę Pana nie jesteśmy, nie byliśmy i nie będziemy. A to co działo się 2
lata temu to tylko sen nic więcej.
-Nie, nie jesteśmy * odparłam zerkając przez okno. Usłyszałam jak Ross się skrzywia, spojrzałam na niego. Jak go uspokoić. Klękłam obok niego i wzięłam go za drugą dłoń.
-Wiesz jakie są teraz cudowne fale na morzu?, czasem myślę że chciałam bym skoczyć z klifu, dla rozrywki, co ty na to * specjalnie tak do
niego mówiłam, on skupił się n tym co mówiłam a nie na tym że wyjmują mu szkło
z ręki. * Tak po prostu spróbować. I znam takie miejsce. Wiesz takie
odprężenie. Skoczyliśmy kiedyś z Bangge. Co ty na to, nie chciał byś skoczyć ze
mną.?
-Ale czy to jest bezpieczne?
-przecież setka ludzi skacze, myślisz że skakali by gdyby to
było niebezpieczne? * odparłam dalej patrząc w jego ciemne duże oczy w których
byłam zakochana uroniłam łza, która nie powinna się teraz pojawiać już nigdy.
-Tak ,skocze z Tobą. Zawsze * odparł patrząc na mnie. Wyjął
swoją rękę z mojej i otarł tą nie potrzebną łzę. Uśmiechnęłam się a on do mnie.
-Zawsze * odparłam zapatrzona na niego.
-Skończone * odparł lekarz a my dalej patrzyliśmy się na
siebie.
-Co ? * zapytałam
-Co? *powtórzył za mną blondyn. Oboje zaskoczeni tą chwilą.
-To dobrze, dobrze * odparłam wstając i wycierając tą samą łże co była przed chwilą. * Ja, ja wyjdę będę czekać w poczekalni * odparłam
wychodząc. On musiał się ubrać pogadać z lekarzem i wgl. Poszłam do kobietki w
okienku.
-Płace coś.>? * Zapytałam a miła kobieta się do mnie uśmiechnęła
-nic kochanie, tylko nie płacz, nic mu nie jest zaraz będzie
cały i zdrowy * i w tym momencie jak na
zawołanie pojawił się Ross. Spojrzeliśmy na siebie po czym podziękowaliśmy i
wyszliśmy. W drodze do domu jechałam wolniej, chociaż chciałam śmigać. Nikt z
nas nie miał ochoty się odzywać. W końcu obiecaliśmy to sobie. Kiedy
dojechaliśmy do domu Lynchów. Zaparkowałam i wysiadłam.
-Zdaje mi się że lepiej jeździsz niż Ryland * odparł Rick
przytulając mnie do siebie. Zaśmiałam się
-zdecydowanie? * odparł Ross chociaż nie był pytany o
zdanie.
-Od kiedy z Ciebie taki misiu? *
zapytałam i w tej samej chwili wybiegła z domu Olivia.
-Ross? * wrzasnęła przytulając go do siebie. Musnęła jego usta. *
Jak dałeś rade z zaszczytami? * zapytała go a ja spojrzałam zdziwiona na nich
-Ross nie znosi zaszczytów *
odparła, a ja spojrzałam zszokowana na niego. On się ich boi?.
-Gdzie Vanessa?
- na tarasie
-Idę do niej * odparłam olewając
zakochanych i dalszą dyskusję. Poszłam do siostry i założyłam rękawiczki.
-Czy miedzy Tobą a Rossem to się
coś psuje?
-Co ? * spytałam zbierając
papierki
-Wyglądacie jakbyście chcieli być
ze sobą, ale coś was od siebie utracą.
-Nic nas nie łączy, fakt łączyło
jak wyjechałam ale teraz…. To tylko nienawiść * odparłam zbierając dalej.
-Właśnie zauważyłam. Jesteś po
prostu zazdrosna ze wyleczył się z Ciebie i jest z Olivia * nie wiedzieliśmy że
słyszy to.
-Tak jestem Van, ale co z tego?,
to ja wszystko zepsułam kiedy wyjechałam. I mimo że mnie * uklękłam na
kolanach, by pozbierać śmieć. Zaczęłam pokazywać na swoje serce * duszę się
rozumiesz?, spierniczyłam wszystko. Dusze się umieram nie potrafię oddychać muszę udawać że mam to gdzieś. * Vanessa mocno mnie do siebie przytuliła. A
Ross oparł się o ścianę też ciężko oddychając. Te udawanie nienawiści jego też
męczyło.
-I co postanowiliście? * spytała
dalej mnie tuląc
-On twierdzi że ją kocha, nie mnie, a ja nie mogę nic zrobić Van nie mogę zepsuć mu związku. Nie mogę * odparłam płacząc. * Nawet jeśli mnie to boli muszę udawać że jest dobrze. Postanowiliśmy wspólnie że będziemy tylko mili na nagrywaniu odcinków nic więcej.
-Wolisz udawać nienawiść?
-Tak, wole go nienawidzić. Vanessa nawet nie wiesz jak go
kocham. Ale to bez znaczenia. Teraz nie potrafimy sobie powiedzieć cześć.
Uwierz to lepsze niż wieczny płacz * odparłam wstając.
-Zostaw ja to posprzątam * odparła
-Idę w stronę basenu tam będę sprzątać. * odparłam idąc i wrzucając do worka śmierci.
Niby mało co ludzi, a bajer taki jakby było ich nie wiadomo ile. Zajęło nam to
większość południa. Potem wszyscy weszliśmy do domu. Ryland zaprosił mnie do gry
bijatyka bo w domu byliśmy tylko my i
Vanessa.
-No nie grać będą * odparła Van idąc po sok do kuchni
-Jasne zgadzam się * odparłam wyciągając dłoń w jego stronę * Ale o co? * zapytałam widząc ze reszta wchodzi do domu
-Laura przecież przegrasz, oprócz Rossa jest najlepszy z
naszej paczki
-Pff nie wiesz nawet kochanie jak ona cipie w gry * odparła
Van siadając na fotelu..
-Oho robi się ciekawie * odparła Rydel.
-No to moja śliczna Lauro jeśli wygram zabierasz mnie do
wesołego miasteczka.
-Czyżby randka? * ktoś zaczął się dławić.
-Obiecałaś mi to dwa lata temu * odparł, a ja uśmiechnęłam
się do niego.
-Zgoda, jeśli ja wygram to ty płacisz za wesołe miasteczko *
odparłam wyciągając do niego dłoń
-Oho, czyżby nowy skrót imion? * zaczęła Van wszyscy się
śmiali
-Czekaj czekaj jak to teraz będzie? * spytał Rafli tuląc
swoją dziewczyną
-Chyba Ralura * odparła Rydel * połączenie Rylanda plus
Laury.
-Ok, wiec w co gramy? * spytałam siadając na kanapie?
-Czy ona wie na co się pisze? * zaczął Rocky
-Oj nie znasz jej, wygra z zamkniętymi oczami * odparła moja siostra.
-Ok bijatyka, wyścig?
-Mam sobie wybrać?
-Tak * odparł Ryland siadając obok mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz