wtorek, 4 lutego 2020

5 Rozdział


Perspektywa Rossa 

-Ja jestem….


-Słuchaj chłopaczku, nie interesuje mnie to przyszłam trochę się zrelaksować a nie zaczynać romans życia * odparła wkurzona na mnie, zaśmiałem się jest słodka kiedy się denerwuje



-A chciała byś romans życia.? Dziewczynko * odparłem rozbawiona, ona też się zaśmiała.


-nie romans to nie moje życie


-Ross * odpowiedziałem, wiedziałem że ma gdzieś ale nie mogłem odpuść


-Spoko Ross a teraz odpuść. * powiedziała a ja nadal próbowałem. Zaciekawiło mnie jedno ona na bank nie jest stąd nie wie kim jestem!. Było w niej coś takiego co mnie ciągnęło. Po drugie ta Laura śniła mi się, po trzecie olewała mnie, nic na nią nie działało.


-Ej ale umów się ze mną, to będzie wydarzenie roku * odpowiedziałem idąc za nią


-Nie Ross i daj mi spokój


-Zapamiętałaś moje imię, więc zależy Ci na poznaniu mnie * odparłem łapiąc ją za dłoń, odwróciła się w moją stronę.


-Chłopie naczytałeś się gazetek dla dziewczyn które szukają porad czy co? * spytała totalnie mnie olewając. Nie mogła jednak odejść bo trzymałem ją za dłoń. * Puść mnie z łaski swojej.


-Dobrze dobrze, nie zabijaj


-Postaram się * powiedziała uśmiechając się do mnie szeroko. Jej ten uśmiech. Weszliśmy do sklepu Stana


-Co się dzieje?, czemu zeszliście


-Bo on mnie meczy * powiedziała brunetka na co oboje ze Stanem zaśmialiśmy się * dziękuje za wypożyczenie, ile płace Stan..? *zapytała z nadzieją w głosie.


-Nic, dzisiaj masz gratis dla mnie.


-Dziękuje, ale długo tutaj nie zabawię wiec wolę zabawić * powiedziała i poszła po swoje rzeczy. Szybko wyszła z przebieralni żegnając się z nami


-Pa Stan, Żegnaj Ross * Nie zauważyła nawet kiedy zdjąłem jej szal. Ciekawe był miły w dotyku. Po czym wyszła.


-Śliczna nie? * odparł Stan patrząc na nią * Kolejna Twoja ofiara? * zapytał śmiejąc się


-Nie wiem być może. Śliczna jest * odparłem trzymając jej szal. Usłyszałem tel. Poszedłem po niego i odebrałem


-NO w końcu ile można do Ciebie wydzwaniać!! * darła się do słuchawki moja siostra


-Oj uspokój się, złość piękność szkodzi. Chcesz zbrzydnąć


-Zaraz ty zbrzydniesz jak nie pojawisz się w domu przyjechali rodzice chcieli by zobaczyć się z ich ukochanym synkiem


-Dobrze, dobrze za moment będę.


-Daleko jesteś?


-nie, ale spokojnie przejdę się


-Boże Ross serio kolejna laska


-Tak i dzisiaj z prysznicem


-Ross jesteś palantem * powiedziała i się rozłączyła


-Dzięki Stan * powiedziałem wychodząc w szortach ze sklepu.


-Zapewne do jutra


-Tak, przyjdę muszę oddać jej zgubę * powiedziałem pokazując szal i śmiejąc się. Oh zdecydowanie to będzie najlepsza zabawa w podryw w życiu. Ale prędzej czy później zakocha się we mnie jestem pewny. Z prędkością wiatru pobiegłem do domu. Kiedy weszłem do domu, pierwszą osobę którą ujrzałem to moją mamę


-Moja zguba, gdzieś był! * powiedziała przytulając mnie jak małe dziecko


-A wiesz kręciłem się po Miami jak to ja * powiedziałem tuląc ją * Raini Calm!! * krzyknąłem po czym podszedł do nich. Z Calmem nie widziałem się całe lato. Przybiliśmy sobie piątki. A Raini przytuliłem.


-Śmierdzisz przystojniaczku * odparła dostając odemnie buziaka


-A przed chwilą brałem prysznic


-Czy ta laska ma czystą oceaniczną wodę? * zaśmiała się oddalając odemnie


-Ahm….. TO była bomba a nie dziewczyna


-Uuuu. Przeleciałeś ją? * zapytał siedzący w salonie Rick


-Ależ oczywiście ja i mój…. * zaśmiałem się jak i wszyscy moi bracia z Calmem i Ellem w domu. Dziewczyny były nie smaczne. Ale no cóż to męska pogawędką. Przecież nie powiem że jakaś tam laska, która dziwnym zbiegiem okoliczność mi się śniła olała moje podrywanie. Ale nie ważne, i tak ją zdobędę.. W pewnym momencie Raini odebrała ese.


-O jej muszę iść * odparła Rydel spoglądając na tel


-Dokąd?, przecież Laura walnęła focha * odparł Rick patrząc na siostrę.


-Jaka Laura? * spytałem zbity z tropu


-Siostra Vanessy przyjechała na tydzień * odparł Rocky  * jest cudowna * odparł


-No i zamierzamy iść dzisiaj na imprezę, ona w sobotę wraca do Paryża * odparła Rydel


-Ja ją zatrzymam * odparł znów mój rozmarzony brat. Razem z Rydel zaczęliśmy się śmiać.


-Co was tak śmieszy? * spytała Mia wchodząc do salonu i dając mi buziaka w usta.


-Fu śmierdzisz * odparła przytulając się do mnie


-Cześć, chodzicie na obiad * powiedziała moja mama. Wszyscy wstaliśmy i z marszu poszliśmy do stołu.


-Mamuś ja pójdę do Vaness, nie wiem czy w końcu Laura wróciła, może jest sama i….. * zaczęła Rydel


-Ja pójdę z Tobą * spojrzałem na brata. Hmy ciekawe od kiedy Rick jest taki troskliwy. Ale moja siostra jakby przeczytała mi w myślach.


-Zaintrygowała go strasznie Vanessa. Tylko nie wiem czy to dobrze czy nie.


-Ehm, kto wie, dziewczyna jest kilka miesięcy dopiero


-No ale wiesz Ross, zakochać się możesz w sekundzie. * odparł Rafli co wszystkich rozśmieszyło, oprócz Rydel.


-Co proszę? * odpowiedziała główna zainteresowana.


-Rickowi jak i Rockego siostry Marano wpadły w oko już w pierwszej chwili poznania. Co mam Ci przypomnieć jak zapomniał języka jak ją ujrzał..? * zapytał.


-Bo one są śliczne, tylko idiota by się nie zakochał


-Ej już nie przesadzajmy, mnie podoba się Laura ale nie zakochałem się w niej * odparł Ryland


-A ja uważam że będziemy dobrymi przyjaciółmi.


-Dlaczego, tak uważasz? * zapytała tym razem Mia


-No ty masz czego się bać. Ross kocha sport ekstremalny, a z tego co się dowiedziałem Laura nie potrafi usiedzieć na miejscu. Dodatkowo jest śliczna. Daje 10 dolców że Ross się w niej zakocha


-Zapomnij * odparłem tuląc moją dziewczynę.* Ross w przełomie roku zmienisz dziewczynę. *Spojrzałem na niego jak na idiotę, no chyba sobie jaja robi. Serio, jaja sobie robi.


*Perspektywa Laury*


Zmierzałam w kierunku domu. Zastanawiałam się jakby to było gdybym poznała lepiej tego całego Rossa. Gdybym poznała albo i usłyszała ich zespół. Który gra w sobotę i jakby to było tutaj mieszkać. Rozejrzałam się, nawet nie pamiętam o co się wkurzyłam. Dlaczego uciekłam z domu. A no tak zobaczyłam wszystko co kocham. Problem poległ tylko na tym że ja do końca nie wiedziałam czy jestem gotowa wybaczyć rodzica, czy chce tutaj być i czy dam radę. Zapukałam do domu z numerkiem 4.......





1 komentarz: