środa, 11 listopada 2020

43 Rozdział

    Moje przeznaczenie to bole zębów.....



Perspektywa Rossa




-Jesteś szalony? * odparłem będąc na środku sceny ubrany jak główny bohater Dirty Dancing. Nie rozumiałem co dzieje się z Laurą, a teraz jest to, najpierw była na nie , ale jak tylko ja odezwałem się że ma racja to zmieniła zdanie, wzięła Raini do siebie i zniknęła gdzieś w ciemność. Piosenki były przez moment tak wolne, i takie do ocierania się że laski ocierały się o mnie i z przodu i z tyłu,.



-No hej Boy * odparła jakaś brunetka



-No cześć



-Wolny?, czy szukający swojej połówki?



-A jedno i drugie to nie to samo?



-Dzisiejszego wieczoru kochanie nie, to jak? * ocierała się o mnie dalej.



-Spokojnie, mam partnerkę. * Odparłem zostawiając Caluma samego z bandą jakiś maniaczek. Miałem wyjść, ale zobaczyłem Laurę, w różowej sukience, mega lokach i balerinach. Niesamowite dziewczyneczka. Zaśmiałem się, zmierzałem w jej kierunku.



 

Chciałem Ci powiedzieć

O tym uczuciu, które we mnie nie wygaśnie

Patrzę na Ciebie i marzę

Że dzisiejszej nocy jesteś moja

Mam Cię w zasięgu wzroku.



Ona gwałtownie się odwróciła dlatego szybko ją chwyciłem za dłoń i obróciłem w swoją stronę wpadła w moje ramiona. Spoglądaliśmy na siebie zapatrzeni jak w ogień który po raz pierwszy pojawia się w kimś. Ani ona ani ja się do siebie nie uśmiechnęliśmy. Kiwnęła na mnie i tak o to zrobiliśmy ramę jak w filmie, i zaczęliśmy nasz taniec.





Tańczyliśmy jak zawodowcy, może przesadzam, ale w jej ramionach, krokach które wykonała w tym wszystkim czułem się jak w tym filmie, i ona też, trzymała rytm i wszystko czułem że jestem w niebie. A dodatkowo wszyscy się na nas lapilli. Więc jak tylko piosenka się zakończyła trzymając się za ręce pobiegliśmy do wyjścia. Laura dalej się śmiała opierając się o ścianę. A ja dalej się w nią wpatrywałem.



-Zabawne, jak przez oglądanie człowiek się uczy.



-Tak i ta Twoja rama



-Oj Rossi * odparła śmiejąc się jeszcze głośniej.



-Mogę wiedzieć czemu w ostatnim czasie byłaś taka nie obecna w moim życiu?



-Przecież zawsze Ross jestem obecna…



-Nie prawda, Kira otworzyła Ci ostatnio drzwi, zobaczyłaś że trenujemy i uciekłaś, i od tego momentu nie rozmawiamy



-Cały czas rozmawiamy



-Liczysz to na planie filmowym.?



-Ross * zaczęła, ale nie pozwoliłem jej skończyć, oparłem jedną rękę na jej biodrze a drugą na ścianie obok niej.



-Powiedz mi co się dzieje.



-Kira kto to?



-Nikt specjalnie ważny



-Ah tak?, a ten pocałunek na planie filmowym?



-W drugim sezonie będzie z nami grać



-Więc już teraz musi być?




-Laura



-Ross



-Jesteś zazdrosna?



-Nie jestem



-Jesteś * zbliżyłem się do niej, tak że stykaliśmy się nosami



-Nie jestem



-Jesteś, ale wiec że mimo wszystko tylko Ciebie kocham



-Wiem to Austinie Moon



-Nie kocham Cię, jako postać serialowa, kocham Cię w realnym świecie



-Ah tak? * powiedziała krzyżując ręce.



-Dokładnie. Kocham Cię Laura.



-Za co?, powiedz



-Mam Ci powiedzieć za co Cię kocham?



-Tak, chce się przekonać czy serio mnie kochasz, czy tylko tak mówisz



-Dobrze, ale obiecaj mi że wtedy przemyślisz czy chcesz być ze mną. Dasz mi szanse



-To przemyśle, czy mam Ci niby dać szanse?



-Lepiej byś dała mi szanse



-Ross



-Laura, mówię serio. Kocham Cię, za ryzyko jakie podejmujesz na fali jak i w życiu, za wsparcie, za interesowanie się losem wszystkich a nie swoich, za uczciwość, za dobre serce, za czarny charakter, za odwagę, za talent, za cudowne ciemne duże oczy, za wszystkie rozmowy, za obecność, za przyjaźń, za duszę towarzyską, za akceptacje mnie, za zaufanie, za każdą kolejną szanse, za bezinteresowna pomoc, za pozytywne myślenie, za szczerość, za uwielbianie dzieci, chce mieć co najmniej trójkę z Tobą, z poczucie humor, obecność, pasje, zabawę…. * Chciałem dalej kontynuować ale ona musnęła moje usta, a mnie nie zostało nic innego jak odwzajemnić ten pocałunek. Zdecydowanie to była moja idealna dziewczyna. Mój chodzący ideał, moja zjawa senną, która w końcu się spełniła.



-Moje marzenie właśnie się spełnia



-Moje też Lauro. Czy to oznacza że dajesz mi szanse?



-Tak, Tak



-Nie słyszę



-Ross



-Laura, powtórz



-Tak Ross!!! * krzyknęła a ja wziąłem ją w swoje ramiona by znów złożyć pocałunek na jej słodkich ustach.



 

Perspektywa Rydel





W ramionach mojego ukochanego zawsze najlepiej, teraz rozumiałam zakochana Vanesse, czy Raini opowiadające jak to jest spać przy ukochanej osobie. Szybko wróciłam do rzeczywistość, spojrzałam na mojego uroczego bruneta by złożyć soczystego buziaka w jego usta.



-Mmmm * mruknął po czym znów złożyłam buziaka, a on odwzajemnił pocałunek szybko przewracając mnie na sobie. Zaczęłam się śmiać * Takie pobudki chciałbym codziennie.



-Zobaczymy co da się z tym zrobić



-Ja Ci dam, zastanowimy się



-Oj zastanowimy * odparłam, dając mu kolejnego buziaka. * Ok, wstajemy wstajemy misiu, chłopcy zaraz wstaną na śniadanie.



-A ty jak zawsze musisz im je naszykować



-Tak, tak oczywiście * musnęłam jeszcze raz jego usta po czym wstałam.



-Czy to nie za duże już dzieci? * odparł, ale ja szykowałam się już w łazience, szybki prysznic, ubranie, czesanie makijaż i byłam gotowa.



Kiedy schodziłam na dół nie wiedziałam że na dole będzie tak wiele ludzi. Z szerokim uśmiechem weszłam do kuchni



-Dzień dobry



-Dzień dobry!!! * odparł Ryland i Rocki.



-A gdzie reszta?



-Jaka reszta siostrzyczko? * zapytał Rocky



-Jak dobrze wiesz, Rick pojechał z Van do jej rodziców. A Ross, hmy… Pomyślmy piątek wieczór?....



-Imprezuje!!! * krzyknęli równocześnie, po schodach schodził właśnie Ralffi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz