wtorek, 24 listopada 2020

45 Rozdział

Perspektywa Laury




Następnego dnia cała nasza banda czekała na lotnisku na Vanesse i Ricka. Czyli wszyscy z R5, oraz ja Raini, Calum, Mia i Olivia. No i ta denerwująca Kira. Czego ona chce?. Chodziłam ten i powrotem dobrze wiedząc że Ross śledzi każdy mój ruch, a Kira jego. Denerwowało mnie to, czy to oznacza że jestem zazdrosna?. A może mam serio powód?. Świat nie wiedział jeszcze że jesteśmy razem. Wiedziała tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele. Nawet Mia kiedy dowiedziała się że jesteśmy razem zrobiła wielkie oczy i aż mnie i Rossa przytuliła.


Po przedniego wieczoru….

-Ja i Laura jesteśmy parą * odparł biorąc mnie za rękę *W końcu Raura musi istnieć * powiedział całując mnie w policzek.



-Naprawdę! * zapiszczała Mia, bo ona i Olivia jeszcze tego nie wiedziały.



-Serio, serio * odparł Ross śmiejąc się



-Nareście Raura istnieje!! * krzyknęła a wszyscy zaczęli się śmiać. Szybko podbiegła do nas i mocno nas przytuliła.



-Mówiłam Ci, mówiłam że będziecie razem.



-Wy to miałyście jakiś spisek czy co? * zapytał Ross



-Ależ oczywiście, nie wierz jak to jest? Między dziewczynami? * zapytała Mia



-Między Przyjaciółkami * odparłam a ona szczerze się do mnie uśmiechnęła.



-Już nie będę podrywać Twojego chłopaka, on nigdy tak naprawdę mnie nie kochał, zawsze byłaś ty i tylko ty. * odpowiedziała i znów się uśmiechnęła.



-Wiesz gdyby nie Twoje listy, i prośba o powrót.



-Nie przesadzaj naprawdę.



-Doskonale wiem Mia, że Disney nie zadzwonił by po dwóch latach że nie mają aktorki głównej ktoś maczał w tym palcem. * Spojrzałam na nią, a ona posłała mi bardzo serdeczny uśmiech. 



-I to wcale nie byłam ja * odparła brunetka, a druga brunetka wstała i zaczęła się śmiać.



-No wiesz….



-Raini…



-No wiesz



-Rani!! * odparłam i mocno ją do siebie przytuliłam.




-Jesteś niesamowita * odparłam przytulając się do najbliższej przyjaciółki.







Teraz :

Może i dalej bym myślała, marzyła ale podbiegły fanki. Głównie Austina Moon. Szybko się obróciłam by po patrzeć na te scenę.



-Ross Lynch !!! * zapiszczała jedna



-Mogę autograf?



-Jasne jasne * odparł wypisując coś na kartce papieru




-Czy Austin Moon zawsze będzie taki zabawny?



-Czy Austin będzie miał dziewczynę?



-Co z Ally Dawson?, zrobi karierę?



-Będzie kolejny sezon?



-Ross a co z zespołem?



-Kiedy trasa koncertowa?



-Czy czy to Ally Dawson? * No nie dopadli mnie, jak wicher pojawiły się obok mnie i zaczęły przytulać i prosić o autograf. Pytań nie było końca. Odpowiadałam na wszystkie, starając się nie ujawniać jeszcze że sezon 2 serialu powstanie, byliśmy na końcu sezonu 1, R5 miało jechać w trasę, a dopiero pokazali w tv jakieś 10 albo 11 odcinków. Byliśmy mocno do przodu i to dawało nam sporo luzu. Nie powiem kocham swoich fanów, dzięki temu wiem że moja praca jest dla kogoś świetna. No i te wymyślanie że Austin Moon i Ally Dawson mogę być razem. Ja jakoś w to nie wierzyłam. Austin był przebojowym chłopakiem w którym było tyle energii i zabawy że nie mógł by być z spokojną, cichą i opanowaną Ally Dawson. Po psuła by chłopaka.  Ale fani nie, naj lepiej żeby byli razem to jest to para doskonała. Moje myśli przerwała tym razem informacja że samolot wylądował i za chwile pojawią się tutaj na hali. Szybko się ogarnęłam. Wzięłam kartkę z napisem Vanessa Marano, a Rydel Rick Lynch i stanęliśmy. Wpatrując się kiedy się pojawią. I w końcu ich zobaczyłam. Vanessa z płaszczem wbiegła na chale prosto w moje ramiona. Przytuliłam ją mocno wiedząc jak bardzo obie potrzebujemy bliskości. Powrót do domu, znów widok rodziców to dla nas ból nie doniesienia. Wiecie dlaczego.?. Kiedy miałyśmy po 5 czy 8 lat, rodzice stwierdzili że nauczyli i wychowali nas a teraz pora byśmy same zadbały o siebie. Oni zaczęli znikać na całe dnie by pojawiać się raz na dwa trzy dni by sprawdzić lekcje. Obie z siostrą nie byłyśmy buntownikami więc skarga do rodziców nigdy nie wpływała. Ja uciekałam z domu to fakt, ale do miejskiego parku by tam uczyć się w spokoju, albo bawić. Wiecie kocham adrenalinie więc coś musiało się dziać. Van była ta nie co spokojniejsza, więc kiedy ja szalałam na placu zabaw, ona prała i gotowała by było dobrze. Pewnego dnia założyłam się z jakiś kolegą że zrobię salto od tyłu zjeżdżając z liny w jezioro. Jak myślicie jak się skończyło.?. Nie upadłam do wody tylko na ląd upadłam na plecy co zakończyło się połamaniem żeber. Ale wtedy właśnie straciłam zaufanie całkowicie do rodziców. Ich nie było a my byłyśmy same, chociaż lekarze dzwoni do rodziców, nasza sąsiadka poręczyła że to ona zajmuje się nami. Dobrze że sprawa nie poszła do sądku. I właśnie będąc w szpitali i widząc płacząca nad moim łóżkiem Vanesse postanowiłam być mega odpowiedzialna, uczyć się pilnie i w końcu zrobić wszystko by jakoś stanąć na nogi. Wkrótce potem dobre kilkanaście lat później dostałam ofertę pracy jako modelka, podpisałam kontrakt i oprócz nauki, gdy na pianinie, komponowaniu melodii i piosenek,  graniu w teatrze byłam pomocna w domu. Wtedy również przestałam kontaktować się z rodzicami. Vanessa zajęła się aktorstwem i dostała role w serialu w Miami. Wiedziałam że nasze losy się od siebie oddalą. Coraz częściej wyjeżdżała, poznała Rydel z którą się zaprzyjaźniła. Więc mając 18 lat oznajmiła że wyjeżdża a ja zostałam. Ona robiła karierę w Miami, a ja w Paryżu. No i menda społeczna kazała mi przyjechać tutaj…. Dalszy ciąg doskonale znacie.



-To było, to było tak jak wtedy gdy upadłaś i leżałaś nie przytomna w szpitalu * odparła, i doskonale wiedziałam kto pierwszy tą sytuacje się zainteresują.



-Jak to leżałaś w szpitalu? * zapytał mój bad boy.




-E…? * zapytała moja siostra * Założyła się z chłopakiem że będąc na linie zrobi wywrotkę do tyłu i wpadnie do wody, wpadła na brzeg * odparła dalej się do mnie przytulając.



-Zawsze będziemy na siebie polegać Van, pamiętaj.



-Pytali o Ciebie.



-Nie interesuje mnie to.



-Prędzej czy później i tak się zobaczycie.



-Na pewno nie prędzej * odparłam, pozwalając by reszta przywitała się z Van. A ja przygarnęłam Ricka do siebie.



-Cześć malutka * odparł mocno mnie do siebie przytulając, i ja przytuliłam się do niego.



-Cieszę się że pojechaliście tam * odparłam dalej go tuląc.



-No ja nie bardzo, Pani Marano kazała mi spać samemu, powiedziała że doskonale wie że sypiam z jej córką, ale tutaj nie będę spać. A Pan Marano natomiast zabrał mnie na ryby tłumacząc męskie posiedzenie, musiał dopytać czy my na serio jesteśmy razem i to jakiś KOSZMAR * zaśmiałam się



-Z czego się śmiejesz



-Dobrze że ja tego nie będę przechodzić * odparłam nie świadoma tych słów.



-Ah tak.?, Ross ciągle Cię obserwuje, nawet na 5 sekund nie zwrócił uwagi na kogoś innego. Proszę Cię, albo jesteście razem, albo on robi sobie dalej nadzieje * zaśmiałam się i przytuliłam się do niego mocno. Skubany od razu to odkrył. * Uwierz mi prędzej czy później i on po prosi Cię o rękę.



-Jesteśmy jeszcze za młodzi



-Tak, mając prawie 21 lat jesteście zdecydowanie za młodzi. Laura miłość nie wybiera czasu, myślisz że ja wiedziałem że w tym wieku oświadczę się Twojej siostrze?



-Ale to….



-Ja po prostu poczułem poczułem że jestem gotowy na to by spędzić z nią resztę życia. Nie wiedząc jakich macie rodziców.



-No strasznie zabawne * odparłam puszczając go. Spojrzałam na Rossa który tulił Van, czy ona powiedziała mu to samo?. Czy ona również wie że jesteśmy razem?. I do jasnej cholery czego chce Kira. Jest zbyt denerwująca. Ona i Olivia jakoś nie potrafią się pogodzić.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz