poniedziałek, 12 kwietnia 2021

58 Rozdział


Perspektywa Laury




Wspomnienie z około 3 lat wstecz :



-Ehm, myślałem że wolne  * odparł Blondyn patrząc na mnie.



-Ja już idę także chodź



-Ukrywasz się przed kimś?



-Przed wszystkimi i realny światem. A ty>?



-Olivia się wścieka tylko nie wiem na co..



-Może jest zazdrosna?



-Nie wiem, nie interesuje mnie to, jakbyś mogła zejść już z mojego drzewka byłby przeszczęśliwy



-Teraz tak będziesz się zachowywał w stosunku do mnie.?



-A co jeszcze źle? * spytał wpatrując się we mnie. Przybliżyłam się do niego bliżej, był wypity, wiem to nie argument, ale mimo wszystko może jutro nie kojarzyć naszej rozmowy.



- Możesz mnie doprowadzać do furii, możesz zachowywać się jak palant, możemy nie gadać, możemy nie przybywać w jednym pomieszczeniu. Jednak ja się nie poddam. Czy tego chcesz czy nie, będę walczyć, będę walczyć o nas. Nawet będąc na straconej pozycji.



-Miałaś szanse 2 lata temu wtedy coś do Ciebie czułem * odsunął się ode mnie.



-A teraz, a teraz co czujesz? * spytałam biorąc go za dłoń.



-Nienawiść, nic więcej nie czuje * odparł pewny siebie. Nie kłamał.* Nie czuję nic do Ciebie. Myślę o tym by być z Olivią.



-Jak dla mnie możesz być nawet z Angeliną Joli. Na końcu i tak będziesz ze mną * odparłam wyciągając po raz ostatni do niego rękę. Wzięłam jego dłoń i przyłożyłam ją sobie na sercu. Zdziwił się ale przyłożył. * To serce bije tylko dla Ciebie. I zawsze tak będzie Rossie Lynch. Wiem spieprzyłam, ale wróciłam głównie dlatego że chce być z Tobą.



-Trzeba było pomyśleć wcześniej * odparł wyciągając rękę z ucisku serce moja ręka * Mówiłem Ci że uczucie do Ciebie zginęło.



-Więc dlaczego widząc mnie na scenie zaśpiewałeś Jeśli nie mogę być z Tobą.>?



-Bo, dawno tego nie graliśmy tylko dlatego.* odwróciłam się zaraz będę za mocno płakać. Musiałam to usłyszeć.



-Kochasz mnie chociaż troszkę?* spytałam patrząc na niego.



-Nie, nie kocham Cię wcale, wyleczyłem się z miłość do Ciebie * odparł siadając, dalszej rozmowy nie miała sens. No i gwoździ do trumny * Myślę że zakochałem się w Olivii. Więc odpuść.



-nie mogę * powiedziałam odwracając się do niego z pełnymi łzami w oczach. * Wiem że wszystko zepsułam, ale dale Cię kocham.



Teraz :

-Wtedy zdałem sobie sprawę że też jestem w Tobie zakochany, opiłem się i zacząłem nie świadomie szaleć z Olivią.



-Tak i tym właśnie sposobem mnie dopadłeś, panie Rossie Lynch * odparłam całując jego usta a on odwzajemnia pocałunek.

 

Perspektywa Vanessy



Nad ranem razem z Rikiem mamą i tatą, oraz Państwem Lynch pojechaliśmy do szpitala do Laury. Ja pierwsza ciągnąc mojego narzeczonego spieszyłam się do mojej siostrzyczki. Nie sądziłam że zastane tak uroczy obrazek. Laura spała wtulona w Rossa a on spał na samym skraju łóżka byle tylko nie zrobić jej krzywdy. Zanurzył twarz w jej włosach i spał jaki on słodki.



-Van nie budzi ich * odparł Rick łapiąc mnie w tali



-Nawet nie zamierzam * musnęłam usta mojego chłopaka. Do Sali weszła pielęgniarka.


-Dzień dobry * odparła idąc do łóżka Laury



-Budzi ją Pani?



-Tak, ma tabletki które musi jak na razie brać o określonej godzinie



-Ale, ale oni tak słodko śpią * do pokoju weszła rodzina Marano i Lynch.



-Omg Laura * odparła Pani Lynch wchodząc i widząc Laurę. Podeszła do niej. I dotknęła delikatnie jej policzek. Mama również do niej podeszła i delikatnie szturchnęła Rossa



-Ross, wstajemy * odparła



-Już wstaje mamo * odparł i spojrzał na nią. * przepraszam dzień dobry Pani Marano.



-Witaj wstawaj, Laura też



-Laura!! * krzyknął spanikowany po czym po chwili się uspokoił pocałował ją w czoło. Widziałam spokój w jego oczach kiedy w końcu ją ujrzał cała i zdrowa



-Dzień dobry * odparła widząc wszystkich by w końcu spojrzeć na swojego chłopaka. Uśmiechnęli się do siebie po czym po czy pocałowali się w usta.



-Laura musisz zażyć tabletki * odparła mama



-A ty do domu wykąpać się i przespać



-Ale jestem wypoczęty



-Jasne już ja to wiem, cała noc ją pilnowałeś, aż w końcu zasnąłeś ze zmęczenia.



-I się wyspałem. Mamo



-Marsz do domu * odpowiedziała Pani Lynch



-Laura i tak teraz jedzie na badania * młodzi spojrzeli na siebie po czym znów delikatnie musnęli swe usta.



-Za chwilę wracam * odparł patrząc na nią



-Weź taxi!!! * krzyknęła Pani Lynch, ale Ross zniknął. I tak wyglądał każdy dzień, każdy dosłownie każdy, najpierw nasi rodzice odwiedzali Laurę potem młodzież u nas przeważnie to był seans filmowy. Każdy chciał mieć Laurę tylko dla siebie ale i tak wygrywałam ja i Ross tak wiem muszę się dzielić z moim przyszłym szwagrem. Oglądaliśmy HSM 2 bo Laura kochałam filmy Disneya dlatego zmusiliśmy się do tego i musze przyznać że ciągle powstrzymywała się od śmiechu z bólu kiedy chłopcy robili Parodie filmu.



-Rick Rick nie odchodzi!! * krzyknął Ralfii



-Ale muszę odejść, bo mam na Ciebie focha poszedłeś sobie do tej szumowiny, miałeś w czterech literach rodzinę i przyjaciół, i co ja mam zostać? * zapytałaś Raini



-Tak masz zostać bo tylko ty mi zostałaś.



-Nie ja tak nie mogę Rick.



-No przestaniecie już czy nie! * odparła Laura będąca w ramionach Rossa. Żebra już się zrosły i tak nie bolały, dlatego coraz częściej ją przytulał albo po prostu pozwalał by go tuliła do siebie



-Matko boska, ilu was tutaj jest?! * spytała pielęgniarka przychodząca z kolacją dla Laury



-Spokojnie tylko cała rodzina * odparła Rydel puszczając oczko do Laury



-Cała rodzina?, przecież to jakieś zgromadzenie gangu.



-Bo my proszę Pani jesteśmy gangiem. Trzymamy z Lynchami to gank R5 słyszała Pani o nich? * spytałam kobietkę a ona wywaliła wielkie oczy



-Też mi coś zespół * odparła podając Laurze jedzenie * Zjedz wszystko za chwilę wrócę po talerz.



-Zje, zje już ja tego przypilnuje * odparł Ross, pierwszy dotykając łyżki.



-Ross ja mam pięć lat? * spytała moja siostra



-Daj spróbować * odparł Ryland patrząc na białą maść



-A ty od kiedy lubisz kleik? * odparłam śmiejąc się z niego



-A skąd wiesz co lubię a czego nie?



-Kochany za miesiąc będziesz moim szwagrem musze wiedzieć * odparłam patrząc jak Ross karmi moją siostrę * daj mi te łyżkę, ona więcej ma na koszuli niż w buzi.



-Bo nie otwiera ładnie buzi. No Lauru za tatusia * otworzyła grzecznie buzie i połknęła * Teraz za mamusie * odparł a ona grzecznie jadła *Nie dam Ci łyżki * odparł Ross….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz