Perspektywa Laury
Wspomnienie z
około 3 lat wstecz :
-Ehm, myślałem że wolne * odparł Blondyn patrząc na mnie.
-Ja już idę także chodź
-Ukrywasz się przed kimś?
-Przed wszystkimi i realny światem. A ty>?
-Olivia się wścieka tylko nie wiem na co..
-Może jest zazdrosna?
-Nie wiem, nie interesuje mnie to, jakbyś mogła zejść już z
mojego drzewka byłby przeszczęśliwy
-Teraz tak będziesz się zachowywał w stosunku do mnie.?
-A co jeszcze źle? * spytał wpatrując się we mnie.
Przybliżyłam się do niego bliżej, był wypity, wiem to nie argument, ale mimo
wszystko może jutro nie kojarzyć naszej rozmowy.
- Możesz mnie doprowadzać do furii, możesz zachowywać się
jak palant, możemy nie gadać, możemy nie przybywać w jednym pomieszczeniu.
Jednak ja się nie poddam. Czy tego chcesz czy nie, będę walczyć, będę walczyć o
nas. Nawet będąc na straconej pozycji.
-Miałaś szanse 2 lata temu wtedy coś do Ciebie czułem *
odsunął się ode mnie.
-A teraz, a teraz co czujesz? * spytałam biorąc go za dłoń.
-Nienawiść, nic więcej nie czuje * odparł pewny siebie. Nie
kłamał.* Nie czuję nic do Ciebie. Myślę o tym by być z Olivią.
-Jak dla mnie możesz być nawet z Angeliną Joli. Na końcu i
tak będziesz ze mną * odparłam wyciągając po raz ostatni do niego rękę. Wzięłam
jego dłoń i przyłożyłam ją sobie na sercu. Zdziwił się ale przyłożył. * To
serce bije tylko dla Ciebie. I zawsze tak będzie Rossie Lynch. Wiem
spieprzyłam, ale wróciłam głównie dlatego że chce być z Tobą.
-Trzeba było pomyśleć wcześniej * odparł wyciągając rękę z
ucisku serce moja ręka * Mówiłem Ci że uczucie do Ciebie zginęło.
-Więc dlaczego widząc mnie na scenie zaśpiewałeś Jeśli nie
mogę być z Tobą.>?
-Bo, dawno tego nie graliśmy tylko dlatego.* odwróciłam się
zaraz będę za mocno płakać. Musiałam to usłyszeć.
-Kochasz mnie chociaż troszkę?* spytałam patrząc na niego.
-Nie, nie kocham Cię wcale, wyleczyłem się z miłość do
Ciebie * odparł siadając, dalszej rozmowy nie miała sens. No i gwoździ do
trumny * Myślę że zakochałem się w Olivii. Więc odpuść.
-nie mogę * powiedziałam odwracając się do niego z pełnymi
łzami w oczach. * Wiem że wszystko zepsułam, ale dale Cię kocham.
Teraz :
-Wtedy zdałem sobie sprawę że też jestem w Tobie zakochany,
opiłem się i zacząłem nie świadomie szaleć z Olivią.
-Tak i tym właśnie sposobem mnie dopadłeś, panie Rossie
Lynch * odparłam całując jego usta a on odwzajemnia pocałunek.
Perspektywa Vanessy
Nad ranem razem z Rikiem mamą i tatą, oraz Państwem Lynch
pojechaliśmy do szpitala do Laury. Ja pierwsza ciągnąc mojego narzeczonego
spieszyłam się do mojej siostrzyczki. Nie sądziłam że zastane tak uroczy
obrazek. Laura spała wtulona w Rossa a on spał na samym skraju łóżka byle tylko
nie zrobić jej krzywdy. Zanurzył twarz w jej włosach i spał jaki on słodki.
-Van nie budzi ich * odparł Rick łapiąc mnie w tali
-Nawet nie zamierzam * musnęłam usta mojego chłopaka. Do
Sali weszła pielęgniarka.
-Dzień dobry * odparła idąc do łóżka Laury
-Budzi ją Pani?
-Tak, ma tabletki które musi jak na razie brać o określonej
godzinie
-Ale, ale oni tak słodko śpią * do pokoju weszła rodzina
Marano i Lynch.
-Omg Laura * odparła Pani Lynch wchodząc i widząc Laurę.
Podeszła do niej. I dotknęła delikatnie jej policzek. Mama również do niej
podeszła i delikatnie szturchnęła Rossa
-Ross, wstajemy * odparła
-Już wstaje mamo * odparł i spojrzał na nią. *
przepraszam dzień dobry Pani Marano.
-Witaj wstawaj, Laura też
-Laura!! * krzyknął spanikowany po czym po chwili się
uspokoił pocałował ją w czoło. Widziałam spokój w jego oczach kiedy w końcu ją
ujrzał cała i zdrowa
-Dzień dobry * odparła widząc wszystkich by w końcu spojrzeć
na swojego chłopaka. Uśmiechnęli się do siebie po czym po czy pocałowali się w
usta.
-Laura musisz zażyć tabletki * odparła mama
-A ty do domu wykąpać się i przespać
-Ale jestem wypoczęty
-Jasne już ja to wiem, cała noc ją pilnowałeś, aż w końcu
zasnąłeś ze zmęczenia.
-I się wyspałem. Mamo
-Marsz do domu * odpowiedziała Pani Lynch
-Laura i tak teraz jedzie na badania * młodzi spojrzeli na
siebie po czym znów delikatnie musnęli swe usta.
-Za chwilę wracam * odparł patrząc na nią
-Weź taxi!!! * krzyknęła Pani Lynch, ale Ross zniknął. I tak
wyglądał każdy dzień, każdy dosłownie każdy, najpierw nasi rodzice odwiedzali
Laurę potem młodzież u nas przeważnie to był seans filmowy. Każdy chciał mieć
Laurę tylko dla siebie ale i tak wygrywałam ja i Ross tak wiem muszę się
dzielić z moim przyszłym szwagrem. Oglądaliśmy HSM 2 bo Laura kochałam filmy
Disneya dlatego zmusiliśmy się do tego i musze przyznać że ciągle
powstrzymywała się od śmiechu z bólu kiedy chłopcy robili Parodie filmu.
-Rick Rick nie odchodzi!! * krzyknął Ralfii
-Ale muszę odejść, bo mam na Ciebie focha poszedłeś sobie do
tej szumowiny, miałeś w czterech literach rodzinę i przyjaciół, i co ja mam
zostać? * zapytałaś Raini
-Tak masz zostać bo tylko ty mi zostałaś.
-Nie ja tak nie mogę Rick.
-No przestaniecie już czy nie! * odparła Laura będąca w
ramionach Rossa. Żebra już się zrosły i tak nie bolały, dlatego coraz częściej
ją przytulał albo po prostu pozwalał by go tuliła do siebie
-Matko boska, ilu was tutaj jest?! * spytała pielęgniarka
przychodząca z kolacją dla Laury
-Spokojnie tylko cała rodzina * odparła Rydel puszczając
oczko do Laury
-Cała rodzina?, przecież to jakieś zgromadzenie gangu.
-Bo my proszę Pani jesteśmy gangiem. Trzymamy z Lynchami to gank R5 słyszała Pani o nich? * spytałam kobietkę a ona wywaliła wielkie oczy
-Też mi coś zespół * odparła podając Laurze jedzenie * Zjedz
wszystko za chwilę wrócę po talerz.
-Zje, zje już ja tego przypilnuje * odparł Ross, pierwszy
dotykając łyżki.
-Ross ja mam pięć lat? * spytała moja siostra
-Daj spróbować * odparł Ryland patrząc na białą maść
-A ty od kiedy lubisz kleik? * odparłam śmiejąc się z niego
-A skąd wiesz co lubię a czego nie?
-Kochany za miesiąc będziesz moim szwagrem musze wiedzieć * odparłam patrząc jak Ross karmi moją siostrę * daj mi te łyżkę, ona więcej ma na koszuli niż w buzi.
-Bo nie otwiera ładnie buzi. No Lauru za tatusia *
otworzyła grzecznie buzie i połknęła * Teraz za mamusie * odparł a ona
grzecznie jadła *Nie dam Ci łyżki * odparł Ross….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz