poniedziałek, 29 marca 2021

56 Rozdział

 

Perspektywa Rossa




3 dni po wypadku...

Odwiedziliśmy wszystkie szpitale, spotkaliśmy się w domu Marano by zacząć zastanawiać się co dalej. Rodzice Marano również nam pomogli po 2 dniach szukania bo również w końcu przelecieli na ślub córki. Moje myśli i psychika  siadała. Nie mogłem sobie poradzić z tym że jej nie ma. Aż do mementu aż ktoś wyciągnął mleko z lodówki i zobaczyłem reklamę. Jednej z najlepiej wyposażonego szpitala w Miami.



-Ej skąd to masz! * krzyknąłem na Caluma



-Ross co jest? * zapytał się Ojciec Vanessy i Laury



-Ja wiem proszę Pana gdzie ona jest



-Co?! * zapytywała Pani Marano pełna łez.



-Jedzmy tam * ożyła Vanessa. Szybko zamknęliśmy drzwi od domu i wsiedliśmy do aut. Ja jechałem z Calum Raini i Rockym. Rick prowadził jadąc z Vanessa, Państwem Lynch. Rydel prowadził jadąc z Rylandem i Ellem. Ale to nie ważne, ja wiem gdzie jest Laura.



-Ona na bank jest w tym szpitalu. To najlepszy szpital w Miami, jest nowy dlatego nie wpadliśmy na ten pomysł. Jest świetnie wyposażony w sprzęt i dobrych lekarzy. Jeśli była w ciężkim stanie a tak na pewno jest….



-Ross jesteś świetny !!! * odparła Raini zdając sobie sprawę z tego co powiedziała



-Raini w końcu ją znajdziemy po 3 dniach * odparłem zadowolony z siebie. Nie wiem co ale coś ciągnęło mnie to tego szpitala. Szybko zaparkowałem na parkingu i poczekałem na resztę. Zależało mi by byli Państwo Marano i Vanessa. Od nich nie uciekną, nie wyzwie i w końcu wszyscy będą zadowolony. Kiedy wchodziliśmy do szpitala, poczułem że ona tu jest aż prawie się uśmiechnąłem byłem pewny moja Laura, ona tu jest ona na bank tutaj jest. Podeszliśmy do recepcji.



-Dzień dobry * odparła pani Marano



-Dzień dobry



-Chciałam zapytać o pewną dziewczynę, Młodziutka bez dokumentów 3 dni temu wypadek samochodowy wpadła do wody * odparła a pielęgniarka ożyła.



-Tak mamy taka * odparła patrząc na nasze całe radosne zebranie



-Jestem jej mamą, to mąż a to reszta rodziny * odparła pokazując na nas.



-W porządku, niech Państwo upewnią się że to ona pokój 318 a potem przyjadą wypisać wszystkie dokumenty i czeka Państwa konsultacja z lekarzem.



-dobrze * odparła Pani Marano, po czym wszyscy poszliśmy w kierunku pokoju 318 za chwilę ją zobaczę, zaraz ją zobaczę. Jednak mojego szczęścia nie było wystarczająco dużo, po pierwsze na korytarzu był on ten debil jej eks Leon Verga a do Laury nie dało się wejść bo miała jakiś zabieg.



-Cześć * odparł patrząc na nas



-Cześć?, tylko tyle masz do powiedzenia, ty skończony Skurwysynie, wiedziałeś w którym jest szpitalu * zacząłem iść wiedząc ze zaraz go rozerwę na szczepy. Ale Van mnie powstrzymała.



-Zostaw go Vanessa chłopak ma racje * odparł jej ojciec * Szukamy Laury 3 dni a on siedzi przy jej pokoju i nikogo nie powiadania * odparł patrząc wymownie na chłopaka. No proszę mam uznanie u Pana Marano.



-Nie myślałem by kogoś wzywać, tylko żeby ratować Laurę. Akurat jechałem taxi do niej kiedy ujrzałem dziewczynę wpadającą do wody, szybko zatrzymałem taxi i zanurkowałem nie miałem czasu na myślenie.



-Idiota * odparłem patrząc na niego wrednie. Vanessa się do mnie przytuliła



-Jak najszybciej ratowałem ją, nie zdając sobie sprawy z tego że to nasza Laura



-Dobra zamknij się * odparła tym razem Pani Marano * To że ją uratowałeś nie oznacza że nagle staniesz się dla niej ważnym. * no nas zatkało, akurat z jej pokoju wyszedł lekarz



-Czy możemy ją zobaczyć? * zapytał Pan Marano


-Nie, są Państwo jej rodzicami? * spytał patrząc na nas * A to.?



-To też rodzina * odparła Pani Marano patrząc na nas.



-Co z nią? * spytałem mając nadzieje że udzieli odpowiedzi



-Jest w strasznie złym stanie. Miała wystarczającą ilość wody w organizmie by prawie umrzeć, jej serce w chwili kiedy przyjechała do nas zatrzymało się jakby na moment tak nazywamy ten stan w chwili kiedy organizm udławi się w wodzie. Zablokowało otwory oddechowe przez ciało obce, zablokowało ruchy oddechowe przepony i klatki piersiowej, zablokowało drogę oddechową płynem. Zatruła się tlenkiem węgla i tojadem mocnym. Straciła kontakt z rzeczywistością. Do tego woda złamała jej żebra, miała ranę w śledzionie, nerki nie chciały współpracować. Musieliśmy ją.



-Co * zapytała rozpłaczoną  Vanessa, ja mocniej przycisnąłem rękę by mocniej ją objąć.



-Ehm została podłączona do narzędzi, jej serce jest słabe przez wypadek. Ma zaburzenia w rytmie serca. Nie powiem Państwu na chwilę obecną czy z tego wyjdzie czy nie. Może być tak że będzie żyć jeden dzień, jedną godzinę a może tak być że pożyje dobre kilkanaście * odparł lekarz. A ja spojrzałem na wszystkich



-Można do niej wejść ? * odparłem a lekarz przytaknął głową, pierwszy do wejścia był Leon * Spieprzaj * odparłem wkurzając jej rodziców i siostrę.



-To ją ją uratowałem * podszedł do mnie zmierzyliśmy się głowami



-No i co całe życie mam chodzić za Tobą i dziękować Ci bo ją uratowałeś?. Kto jest ważniejszy, taki śmieć jak ty który ją skrzywdził czy jej rodzina:? * spytałem cały naprężony, i nie powiem gdyby Rydel nie położyła mi ręki na ramieniu i podeszła do nas oberwał by ode mnie


-Laura dla mnie też jest ważna powinienem... 



-pożegnać?., masz racje * odparłem



-Ross * podszedł do mnie Rikier, a z drugiej strony stał za Leonem Rocky w razie czego



-Przecież go nie uderzę, nie pozwolę by ktoś mnie wywalił ze szpitala * odparłem patrząc na rodzeństwo. Raini spojrzała na nas aż w końcu podeszła wyciągał do mnie dłoń a ja bez wahanie jej podałem.



-Zaraz zobaczymy Laurę, zobaczymy ją po 3 dniach nie wiedzy Ross * odparła z łzami w oczach. * Nie chce by najpiękniejsza chwila w moim 3 dniowym stresie została rozwalona.



-Masz racje uspokój się * odparłem przytulając ją do siebie.



-Ross, Laura chce się z Tobą widzieć



-Obudziła się>?! * krzyknąłem zaskoczony i szczęśliwy wbiegłem  do pomieszczenia. Białe sterylnie ściany z każdej strony. Jedno biurko, dwa krzesła i jakaś szafa. A przy ścianie obok okna ona moja ukochana. Byłem w takim szoku kiedy zobaczyłem ją w samych siniakach że klęknąłem przed nią obok siedzącej jej mamy i dotknąłem najdelikatniej mogłem jej ręki. Nie zwracałem uwagę na to że inni są w pokoju.



-Boże * odparłem delikatnie podnosząc jej dłoń. A ona jęknęła * Przepraszam, przepraszam!! * krzyknąłem spanikowany



-Nie, spokojnie, mnie po prostu wszystko boli.



-Właśnie widzę, jest miejsce gdzie Cię nie boli? * spytałem, a ona delikatnie się uśmiechnęła. Po czym znów jęknęła.



-Przepraszam Ross



-Za co mnie przeprasza?



-Za Twój samochód, ja naprawdę nie wiedziałam że masz takie słabe hamulce że ja….



-Cichutku, ja dziękuje Bogu że żyjesz * odparłem delikatnie głaszcząc jej dłoń.



-Chodź Mark, Van zaraz wrócimy * odparła mama Laury a ja delikatnie się uśmiechnąłem. Zająłem miejsce na krzesełku obok łóżka Laury



-Już nigdy nie pozwolę Ci prowadzić



-Ross nie rozśmieszaj mnie, boli mnie * odparła chociaż wiedziałem że ją rozśmieszyłem.* Co powiedział lekarz.?



-Powiedział że zaraz będziesz zdrowa



-Ross!!!

środa, 24 marca 2021

Zapraszam ,, Tylko Ty Ja i Oni ''


Narrator….

Prolog : 

Aktorki - Laura Marano - Wattpad𝐁𝐞𝐚𝐮𝐭𝐢𝐟𝐮𝐥, faceclaims - Vanessa Marano - WattpadRoss Lynch Memes, Fanart And More - Smile - WattpadMaia Mitchell GIF | Gfycat
Nie tak daleko bo w samym środku Miami. Chodzą do szkoły 4 najseksowniejsze dziewczyny ( Przynajmniej ocenianie przez uczniów tam ). Są tak gorące że spotkanie z nimi oko w oko może zakończyć się porażeniem prądem. Mają po 16 lat i każda swoją przygodę. Jak trafiły i się poznały?. To proste dwie znają się od dziecka. Laura i Vanessa. One trzymały ze sobą już od przedszkola kiedy to Vanessa nakopała chłopakowi za zabranie lizaka Laury. Od tamtego momentu przyrzekły sobie wieczną przyjaźń i to że będą tylko dla siebie. W podstawówce dołączyła do nich śliczna blondyneczka o imieniu Rydel. Nie sądziły że się polubią. Bo przecież jak to bywa u ładnych dziewczyn są mściwe i wredne wiec blondynka?. Ale Rydel szybko pokazała im na co ją stać i jaki ma pazur co strasznie spodobało się Laurze. No i nasza czwarta gwiazdeczka po przeprowadzce 1056 . W końcu osiadła sama w Miami. Nie jaka Mia. A to że jest brunetką nie przeszkodziło już by mogła dołączyć do grupy najseksowniejszych i tak o to z dwójki przyjaciółki zrodziło się ich cztery. Laura / Vanessa / Rydel / Mia. Wszystkie ze względu na prace rodziców zamieszkały w akademiku. Rodzice byli zbyt zajęci zajmowaniem się jedynaczek. Tak o to miłość w nich nie istniała. Już od najmłodszych lat postanowiły być buntowniczkami. I chociaż dobrze się uczyły bo na same 6 i ciągłe paski. A oprócz tego modeling, aktorstwo, śpiewanie, akrobatyka. I chociaż ludzie zastanawiali się jakim cudem. One to wiedziały. Nigdy nie uczyły się nie wiadomo jak długo ( Przynajmniej Laura ). Nie musiały. A wolny czas spędzały razem w jednym z dwóch swoich pokoi a akademiku. Można uznać że one chciały tego życia, i chciały by takie było. Do czasu……….

Rocky Lynch Rydel Lynch GIF - RockyLynch RydelLynch TheDriverEra ...


Kilka miesięcy później Wrzesień :



Ross Lynch Memes, Fanart And More - Smile - WattpadRoss lynch GIF - Find on GIFERGrupka czwórki chłopaków zmierzała właśnie na korytarz szkoły High School Music. ( Nie to nie HSM, spokojnie, może coś z tym wymyślę później. ). Dwóch blondynów i dwóch brunetów. Największe łobuzy jakie mógł widzieć świat. Nie to żeby uczyli się źle oni po prostu kochali robić psikusy i w odpowiednim momencie być nie 
R5 rocky lynch ellington ratliff GIF - Find on GIFERodpowiedzialnym. Dlatego ich rodzice mając dość postanowili dać w łapę by ich przyjęto do tej szkoły ,, a może się coś zmieni?’’. Ale wrócimy do wątku powrócimy do tamtego jeszcze nie raz. Chłopcy weszli właśnie do szkoły, wszystkie oczy były zwrócone w ich stronę. Zabawne no nie?. Ale to tylko dlatego że każdy z nich był przystojniejszy od po przedniego. Zatrzymali się przy tablicy ogłoszeń by poczytać co tam pisze. Zawsze to robili, a potem sami z siebie mazali i dopisywali swoje słowa. Jednak nie tym razem jednego z blondyna zaciekawiła jedna kartka.






Najlepsze Uczennicę :
4. Maia Mitch 92%
3. Vanessa Cullen 95 %
2. Rydel Son 98%
1. Laura Marano  100%


Laura Marano pomyślał blondyn. I nagle przypomniał sobie…..

Perspektywa Rossa


Dobre 11 lat wcześniej :


Siedziałem na ławce za karę bo pociągnąłem jakąś dziewczynkę za włosy. Jednak to nie był mój cel. Spodobała mi się bardzo brunetka z dwoma kuzynkami. Doskonale pamiętam jak miała na imię Laura. I chociaż wrzeszczałem by się odwróciła nie zrobiła tego. Była zbyt zajęta oblizywaniem lizaka którego dostała od tego ćwoka Mikego. Musiałem coś zrobić bardzo mi się spodobała i dlatego wyrwałem jej lizaka z ręki.



-Ej co robisz?! * pisła słodkim głosikiem.


-Nie zwracasz wgl na mnie uwagi musiałem coś zrobić.


-I co to było mądre? * powiedziała inna brunetka.


-Ja, chciałem by zwróciła na mnie uwagę.


-Zwracać uwagę powinieneś w inny sposób.


-W jaki? * zapytałem razem z Laurą.


-Na przykład pocałować w policzek a teraz odejdź od nas * odparła tamta brunetka i uderzyła mnie w ramię. Ostatni raz spojrzałem na Laurę. By od tamtego momentu nie zbliżać się do niej już nigdy….

Teraz :


-Ross co jest? Człowieku totalnie odpłynąłeś? * odparł Rick. Mój nie rodzony brat. Rick poznałem zaraz po tym jak przenieśli mnie z przedszkola. Rodzice. Ciągłe przeprowadzki i jak być tutaj posłusznym>?. Kiedy byłem nowy w przedszkolu to on mnie wprowadził. No i od tamtego momentu staliśmy się największymi łobuzami wszędzie. W podstawówce poznaliśmy kolejnego naszego ziomala tym razem bruneta. Rockiego. Zabawne nie wszyscy mieliśmy imiona zaczynające się na R. A zapomniałem ostatniego czwartego ziomka poznaliśmy w gimnazjum  Ellington  on był spoko grzeczny do czasu aż poznał nas. A teraz nasi rodzice by się nie pomęczyli postanowili rzucić nas do najlepszego Liceum w Miami. Pacane. By zająć się sobą. By zaopiekować się młodszym rodzeństwem ewentualnie zająć się sobą. To nic mieszkania domy były nasze i robiliśmy co chcieliśmy. Impreza w środku tygodnia jasne?!., Gra na instrumentach?!. Jasne. I tak o to mieliśmy własny styl i własne życie.


-Przepraszam totalnie odpłynąłem * odparłem patrząc na mojego kumpla


-Właśnie widzę gapisz się na tą tablice a powinieneś teraz patrzeć na jakąś laseczkę  * Odparł blondas a ja zacząłem się jeszcze głośniej śmiać.


-Wiesz co, bo wydaje mi się że znam jedną laskę * odparłem patrząc ciągle na nazwisko Marano.


-Znasz jedną laskę? * odparł jakiś koleś idąc obok nas.


-Tak? * zapytałem lekko zażenowany, co chłopak przyjął z lekkim szokiem


-Ich nie da się tak znać ! * odparł, a na dowód tego kliknął kciukiem * To Boginie szkoły. Nie trzymają się z nikim, chyba że są w związku.


-Ej Rick * odpowiedział Ellithon


-Co jest? * zapytał Rocky


-Ta szkoła jest pierdolnięta * odparł Rick śmiejąc się do kumpli.


-Gdzie jest pokój Dyrektora? * Zapytał Ross tego nowego kolesia.


-Chcecie posłuchać o najładniejszych dziewczynach w szkole czy nie? * zapytał, a my wszyscy we czworo spojrzeliśmy na niego jak na jakiegoś idiotę.  Spojrzałem jeszcze raz na tablice. Jakby nie patrzeć znam jedną, jestem pewny Laura Marano.



4. Maia Mitch 92%
3. Vanessa Cullen 95 %
2. Rydel Son 98%
1. Laura Marano  100%




Aktualny Rozdział

Zapraszam ,, Jak poznałam waszego ojca ''


 Części 1 :D 


Laura Marano

 



Przebywaliśmy w moim domu, wszyscy pochłonięci byli oglądaniem zdjęć. Mnie też się ten pomysł podobał. Do czasu.....


-Mamo jak poznałaś tatę * zapytała mnie moja 8 letnia córka. Machając mi przed oczami czterema zdjęciami. Zawsze je trzymałam no sentyment.....


Noah Centineo



Joey Parker



Ross Lynch


Matteo Balsano





 -Mogę zapytać po co Ci zdjęcia innych facetów? * zapytał ojciec Lilii i Wiliama przez co dzieciaki zaczęły się śmiać. Uśmiechnęłam się do niego słodko. Wiem nie powinnam ta trójka powinna zniknąć bo tylko jeden z nich został ojcem moich cudownych dzieciaków ale nie potrafiłam.  



-Historia miłość rodziców no proszę Cię Lilii !!!* warknął na nią mój 12 letni syn. Sama się zaśmiałam. 



-A dlaczego nie zapytacie taty? * odparłam patrząc się na tego zadowolonego z życia...



-Bo tata nie pamięta * odparła Lilii. A ja zaśmiałam się.



-Nie ma pojęcia jak to było. A było to tak……

 

- Opowiem wam pewną historię. Historię mojego życia. A dokładnie tego jak poznałam waszego ojca. Ale nie powiem wam kim jest wasz ojciec do końca, sami macie zgadnąć. Pojawiło się ich trochę. Po pierwsze moja miłość za dziecka Noah Centineo, oboje wiedzieliśmy że mimo przeciwność losu będziemy ze sobą. Matteo Balsano. Słodki brunet który skradł moje serce przez przypadek, pokazał mi że złamane serce da się posklejać na nowo. Ross Lynch bajerant jak ich mało, ale zawsze wiedziałam że przy nim się nie będę nudzić. Joey Parker który zawsze miał nadzieje na naszą dwójkę jako razem, był słodki ale ja go skreśliłam już na samiutkim początku. To będzie długa historia, bo moja miłość, moje przeznaczenie poznałam będąc nastolatką. Problem polegał na tym że oboje tego nie wiedzieliśmy.

Szłam właśnie w kierunku biblioteki, wraz z Lee.. Kiedy on zaczął dziwną rozmowę.


Lee mój Lee Ellington Ratlif :D 



-Mówiłem Ci mówiłem że ten dom budujący się na naszym osiedlu to nowi sąsiedzi?



-Proszę Cię Lee, nie mam czasu na takie….



-Pierdoły?!, dziewczyno Państwo Lynch mają dzieci !!. DZIECI!!!



-Lee, wszyscy dorośli mają dzieci ?! * odparłam nie co zdenerwowana. Miałam godzinę by nauczyć się testu na historię.



-Tak ale.. * zatrzymałam Lee ruchem ręki. Spojrzał na mnie a ja na niego.



-Czy możemy to przełożyć?, pogadamy o tym Twoi cudzie natury jak tylko zdam test!, proszę Cię!



-Przecież zdasz go śpiewająco!



-Wątpię. A gdzie Raini, Vanessa, Calum, Maia, Olivia?.



-Pewnie włóczą się poszukując swoich ideałów. * odparł przewracając oczami. Doskonale wiedziałam że strasznie podoba mu się Olivia. No ale czas pokaże co nie.



-Ok, ok nie przejmuj się w końcu wybierze Ciebie młody. A teraz…. * Stanęłam na palcach i musnęłam go w policzek. Zarumienił się, a ja klepnęłam go w twarz, a ten cały w skowronkach odszedł od biblioteki. Szybko wparowałam do pomieszczenia szukając potrzebnych książek do historii. Boże dziękuję za to że potrafiłam szybko zapamiętać fakty. Sięgnęłam po książki i zaczęłam je po prostu czytać. Wiedziałam że się szybko nauczę, nauczę się jeśli on…


Joey Parker



-Aa aa!!!! Joey!!! * zapiszczały, a ja zerknęłam w tamtą stronę. To on największe ciacho w szkole. Nie mogę doczekać się momentu aż pojawi się ten przystojniejszy, bardziej utalentowany palant który pokaże mu że nie jest jakiś wyjątkowy że są na świecie ludzie którzy zawszę będą zdolniejsi, ładniejsi i bardziej ludzcy. Pomachał mi, co za palant. Zasłoniłam się ręką i dałam się ponieść lekturze. Po kolej. Mam na imię Laura, Laura Marano mam 16 lat i chodzę do Liceum przynajmniej tak nazywa się to w Polsce tutaj w Miami skąd pochodzę nazywają to Ef Academy. Czyli inaczej Liceum ogólnokształcące, baw się 4 lata. Jestem w pierwszej klasie. Liceum nazwane ,,Waleczne Serce ‘’ Także powodzenia. Jestem niezbyt wysoką brunetką o kręconych ciemnych włosach i ciemnych oczach. Nie mam faceta uważam że nie ma na to czasu. Chociaż mogła bym mieć każdego, jestem uważana za ładną, chociaż ja twierdzę że nią nie jestem tym bardziej że w mojej szkole jest ich wiele. I tym przykładem jest chociaż by Olivia Holt śliczna blondynka nie co nisza niż ja, bawiąca się życiem na całego. Albo chociaż by Vanessa Evans, wysoka brunetka ze śliczną twarzyczką anioła. Zawsze jak coś zrobi nie tak pokaże te swoje maślane duże czarne oczy i jest spokój. Mamy również Maie Mitchell, wysoką szczupłą brunetkę o pięknych brązowych oczach. ( Zabawne wszystkie praktycznie mamy ciemne oczy, no oprócz Oli ona ma niebieskie, ale w końcu to blondynka. ) Przyszła aktorka uczy się świetnie, ale nie widzi siebie jako lekarza czy prawnika zdecydowanie zostanie aktorką. Jak sama mówi odrzuca propozycje zagranie w byle czym. Ciekawe czy ma cokolwiek . Ja tam uważam że nie ma propozycji, ale jej duma nie pozwala mówić tego głośno. No i na koniec moja ulubienica Raini Rodriguez. Sorki ale uwielbiam ją!, kiedy ludzie trzepiącą się że jest gruba pokazuję środkowy palec i odchodzi. Nie widziałam żeby kiedy cokolwiek płakała. Jest moim super bohaterem. Z twarzy jest śliczną latynoską. Wie czego chce od życia i dąży do tego jak tylko może.  No i mamy jeszcze dwóch kawalerów z jednym przyjaźnie się od niemowlęcia. Może dlatego że mieszka po drugiej stronie na mojej dzielni?. Ellington Ratliff jest to nie za wysoki brunet z wybujałą wyobraźnią. Za to go kocham. Jest cudownym chłopakiem, i mam nadzieje że wkrótce jego serduszko zabije mocniej i szybciej niż naturalnie. Nazywam go Lee, ale tylko mnie na to pozwala dla reszty jest po prostu Ellem. Wiecie skrót. Wszyscy, o których wam powiedziałam nie mają rodzeństwa dlatego trzymamy razem i nie pozwalamy by ktoś skrzywdził drugiego. Dbamy o wszystkich. No i mój kochany  Calum Worthy kocham tego urwisa jak własnego brata. Jest dobrym chłopakiem o złotym sercu. Jest śmieszny, zabawny i ma pełną głowę pomysłów. Czasem uważam że to moja druga połowa długo wyczekiwana.  No i ten osioł nie wiedząc czemu zawsze jest w bibliotece jak ja. Tyle że ode mnie wszyscy uciekają bo wiedzą że zabije. Jego natomiast otacza wianek kobiet. Zabawne prawda?. Nazywa się Joey Parker istny dupek w który bujają się wszystkie nawet moje przyjaciółki. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach o których marzą wszyscy, z wyjątkiem mnie, jak wcześniej podkreśliłam nie mam czasu na to. Joey oprócz tego że jest uważany za największe ciacho w szkole dodatkowo tańczy i śpiewa. Może dlatego Maia chce zostać aktorką?. Kto to wie. Dobra straciłam masę czasu na to by wam opowiedzieć o tych ludziach, teraz dajcie mi się nauczyć  na sprawdzian z Historii.

 

 Ellington Ratliff



Wiedziałam że Laura mnie zabije jeśli nie dam jej spokoju i nie odpuszczę, przecież to jeden z najważniejszych egzaminów w jej życiu. Ehm. Porażka. Poszedłem poszukać resztę ekipy, wiedziałem że Van podrywa jakiegoś tam kolesia. Maja uczy się roli, Olivia przegląda w lusterku a Rani próbuje je nakłonić do nauki. Podszedłem do ich szafek i zapytałem.



-Dzień dobry, czy jest świeży chleb na konia?* Zapytałem a Oli podskoczyła wiedziałem że mnie zabije, zrobiła sobie podwójną kreskę tym eyeliner ?. Tak to leciało?


Olivia Holt




-Ell zabije Cię!! * odparła zmazując kreskę na oku. * Mam nadzieje że masz dobry powód by przeszkadzać mi malować się.



-Ależ oczywiście za godzinę mamy sprawdzian z historii.



-Wiem * odparła dumnie pokazując mi pomazane buty, oraz nadgarstek, zrobiłem minę typu. Jesteś idiotką.



Vanessa Ivans




-Nie, o to Ci chodziło * odparła Maia podchodząc bliżej do mnie. Oparła się o moje ramie. Po drugiej stronie zaatakowała mnie Van. 



Maia Mitchell




 Aktualny rozdział

sobota, 20 marca 2021

55 Rozdział


Perspektywa Caluma




 
Ross bez wahania zanurkował a ja zastanawiałem się co powinienem zrobić. Tam na lotnisku zostawiliśmy wszystkich. Jutro przylecą rodzice Vanessy za miesiąc wesele aa.a….. Dotknąłem twarzy i otarłem łzę, nie Laura żyje na pewno zaraz Ross ją wyłowi i…No właśnie i wypłynął na powierzchnie pomogłem mu po czym wstał i spojrzał na mnie spanikowany.



-Jej tam nie ma * odparł tylko spoglądając na mnie a potem odwracając się, spojrzałem i ja w morze, czy pociągnął ją prąd… Gdzie jest Laura. Zaczął dzwonić tel Rossa jednak nie odpowiadał aż w końcu zadzwonił mój tel. Spojrzałem na wyświetlacz Raini szybko odebrałem

-Macie ją, jest zdrowa prawda?, nic jej nie jest.>?



-Nie Raini, ona… Nie ma jej tutaj



-Co jak to nie ma



-Ross nurkował i po chwili wynurzył się tylko i powiedział jej tam nie ma.



-Przyjeżdżajcie do domu Vanessy wszyscy tam jesteśmy, zrobimy grupy i będziemy jej szukać.



-Wiesz ile jest szpitali w Miami



-A jeśli….



-nie Raini to Laura jej nic nie jest



-Mam nadzieje, przyjeżdżajcie to ustalimy które szpitale po kolej będziemy szukać * odparła a ja się rozłączyłem.



-Calum musimy, musimy ją odnaleźć



-Znajdziemy ją zobaczysz jest cała i żywa



-A jeśli...



-Znajdziemy ją spokojnie. Chodź jedziemy do domu rozdzielimy się wszędzie będziemy jej szukać znajdziemy ją



-Ale obiecaj * odparł Ross chwytając mnie za ramiona



-Tak obiecuje znajdziemy ją



-Obiecaj



-Ross kurwa ona żyje nie zachowuj się jak dzieciak * odparłem a on posłusznie usiadł do samochodu. Nie zwlekając więcej pojechaliśmy do domu Vanessy widok jaki zobaczyliśmy nie był wcale dobry dla Rossa. On w stanie ,,gdzie jest Laura’’ z łzami w oczach. Raini która podbiegła do mnie i mnie mocno przytuliła. Ciągle śpiąca Vanessa, była nie przytomna ale wyglądała jakby spała. Rydel panikująca i wyzywająca przez tel. Kiedy nas ujrzała rzuciła słuchawką.



-Nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem z rodziny cholera! * odparła a Ross oprzytomniał



-Ile jest szpitali w Miami.>? * ktoś zapytał, to bez znaczenia uwierzcie.



-Co? * zapytał Vanessa



-Van nie trać przytomność musimy objechać wszystkie szpitale



-Ale, co nam da jak się rozdzielimy jak tylko Vanessa jest z rodziny



-Spokojnie damy radę, Laura nie ma dokumentów przy sobie każdy może powiedzieć że jest z rodziny



-Ok, no to wzywam taxi



-Taxi a po co * ktoś zapytał



-A po to patafianie że ani Ross ani Rydel ani Raini  ani Van nie są w stanie prowadzić, chcesz kolejny pogrzeb ! * wszyscy spojrzeliśmy na osobę która to powiedziała. Vanessa zaniosła się jeszcze większym płaczem niż przed chwilą, a my wszyscy chcieliśmy zabić Maie za to co powiedziała. W końcu się rozdzieliśmy. Każdy pojechał w inną stronę. Pierwszy szpital jaki odwiedziłem to szpital siostry jakieś tam. Wbiegłem szybko i zapytałem w recepcji.



-Dzień dobry



-Dzień dobry



-Szukam dziewczyny, młoda 22 lata, wypadek samochodowy .?



-Jakie imię?



-Nie miała dokumentów przy sobie



-Kiedy została uratowana



-Jakieś 15 minut temu?



-Nie, mamy dziewczynę przywiezioną wczoraj i drugą w kostnicy.



-Jaka jest jej godność?


-Nie znana, chodź pokaże Ci jedną i drugą * Słaniałem się na nogach, a jeśli Laura jest w kostnicy, jeśli jej ciało leży w….Nie Ross opanuj się ktoś ją uratował inaczej by jej ciało ciągle było w wodzie. Ktoś mnie prowadził, prawdopodobnie stanąłem w miejscu nie wiedząc co zrobić, łzy same napływały mi w oczach, próbowałem je powstrzymać ona żyje ona żyje Ross żyje. Krzyczałem w środku. Do czasu aż zobaczyłem napis KOSTNICA.



-Idzie Pan dalej



-proszę dać mi chwilę * odparłem opierając się o podłogę i blednąc w 5 sekund. Nie jej tam nie ma zobaczysz. Podniosłem głowę i otarłem łzy. Wszedłem do pomieszczenia.

 

Perspektywa Raini



Biegłam co sił w nogach mając nadzieje że to ja znajdę że to ja będę tą pierwszą. W końcu dotarłam do recepcji.



-Dzień dobry



-Dzień dobry * spojrzała się  na mnie naburmuszona babka



-Czego! * spytała patrząc wrednie



-Szukam pewnej dziewczyny. Wypadek w ciężkim stanie wiek 22 lata* spytałam patrząc na nią



-No i co dalej?



-Nie było nikogo takiego..?



-Podać więcej szczegółów>?



-Wypadek dzisiaj około godziny temu. Dziewczyna wjechała prosto do wody



-Nie nie ma takiej



-Nie było przy niej żadnych dokumentów



-Nie nie ma takiej * powtórzyła



-A ja chce by Pani jeszcze raz sprawdziła dokumenty



-Mówię Pani że takiej tutaj nie ma * odparła



-Niech Pani sprawdzi dokumenty



-Mówię Ci dziecko że nie mieliśmy dzisiaj żadnej młodej dziewczyny bez dokumentów. * odparła a ja dalej wkurzona odparłam



-Dziękuje * za nic dopowiedziałam sobie w myślach. Ruszyłam w kierunku drzwi. Jej tu nie ma nie ma. Gdzie jesteś Laura, gdzie Cię przywiesili, jeśli Cię za raz nie znajdziemy będzie katastrofa. Przypomniałam sobie o tym że mieliśmy bez przerwy dzwonić do Rossa i Vann. Byli w takim stanie że gdyby nie to że musimy znaleźć Laurę to oni sami by leżeli w szpitalu. Vanessa co chwila mdlała a Ross ledwo trzymał się na nogach. Wybrałam jego numer. Nie odbierał. W końcu ko kilku minutach odebrał.



-Ross



-Tak, Raini to ja



-Masz, znalazłeś ją?



-nie, niestety nie gdzie ona jest Raini



-Znajdziemy ją obiecuje Ci to jedź do kolejnego szpitala



-Raini, nawet w kostnicy jej nie było



-To akurat dobrze Ross to naprawdę dobrze



-Chciałbym….. Chciałbym ją znaleźć w końcu tak bardzo….



-Ross proszę nie rozłączaj się!! Ross * rozłączył się cholera…

niedziela, 14 marca 2021

54 Rozdział

 

Perspektywa Laury



Rok później.......

Minął rok odkąd R5 pojechało w trasę strasznie się cieszyłam jednak miałam nawał roboty. Właśnie ledwo co wróciłam z pokazów w Paryżu a tu w domu mega pracy załatwiania na wesele Ricka i Vanessy. Do tego moja pierwsza płyta plus powrót do serialu. Za dużo tego było. Jednak ja myślałam tylko o tym że mój Ross wraca. Umówiłyśmy z Raini, Vanessa, Rynaldem i Maia że każda pojedzie swoim samochodem by wziąć bagaże i kogoś w końcu to pięć osób. Każdy miał wziąć jedną osobę a ja jak zawsze byłam spóźniona bo pojechałam obejrzeć sale czy jest tak jak powinno być. Miałam najdalej, nie wiedziałam jednak że dwie uparte osoby mnie ciągle śledziły tak bardzo chciałam ujrzeć w końcu Rossa. Nie widzieliśmy się  11 miesięcy. Tylko jeden romantyczny tydzień w Paryżu a potem wrócił do rzeczywistość to naprawdę smutne. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam jak to ja z niedozwoloną szybkością. Zadzwoniła do mnie Vanessa jakbym wiedziała ze to pożegnanie.



-Laura za ile będziesz? * odparła a ja spojrzałam na zegarek



-Powinnam się wyrobić przed 12.



-Boże ale jedź ostrożnie * I właśnie w tym momencie chciałam wyhamować. Moje hamulce wcale nie działały, zaczęłam hamować na biegach też odłączone. * Laura, czemu się nie odzywasz?



-Ktoś przeciął mi płyn do hamulców i biegów.



-Jak to Ci przeciął!!!



-Vanessa



-Laura



-Van……. Nie mogę wyhamować* odparłam komuś do słuchawki



-Laura kochanie * odezwał się mój chłopak.



-Ross



-Spokojnie, spróbuj wyhamować na biegach



-Nie mogę też mam odłączone



-Jak to kurwa odłączone!!!!



-Ross, jadę prosto w przepaść



-Pamiętasz co mówił Ci Leon?. Jak skręcasz w prawo wykręć samochód w lewo



-Ross to nie zadziała



-Dlaczego? Laura!!!



-Kocham Cię * odparłam po czym próbowałam zrobić to co powiedział mi Ross wiedząc że nie zadziała, byłam zbyt blisko zakrętu a przepaść z jednej strony aż prosiła mnie bym tam wleciała. W chwili wylecenia próbowałam wyjść z samochodu, niestety głupie zabezpieczenie ,,bezpiecznie dla dziecka’’. Nie chciało mnie wpuść wpadłam razem z samochodem do wody aż całkowicie się zanurzyło. Widziałam rybki. A rana która utworzyła mi się na głowie przez uderzenie wcale nie pomagała. Zdjęłam obcas i próbował nim zbić okno ale to na nic. Kurwa z czego to robią. Woda zaczęła po woli wplątywać przez dziury w mój samochód. A ja wiedziałam że to koniec, to koniec pomyślałam już nic nie robiąc tylko się ratując. Nie ujrzę ślicznej twarzy mojego chłopaka. Nie ujrzę Vanesse w dniu ślubu. Nie zobaczę nikogo, nawet durnych rodziców. Woda była już pod moją szyje, a ja nie mogłam odpiąć pasów. Zabawne jak w jednej chwili można stracić życie. Próbowałam się odpiąć, ale woda ciągle mi przeszkadzała w tym a to że nie miałam już powietrza też już nie ratowało. To naprawdę smutne. Bardzo ale to bardzo smutne. Uroniłam jedną łzę. Przypomniałam sobie fragmenty piosenki Rossa do mnie….




  • Powiedziała:
  • "Nie odchodź,
  • To, czym mogliśmy być, zostaw za sobą,
  • Nie zostawiaj mnie stojącej tutaj,
  • Nie mów 'nie tym razem', więc
  • Zostań ze mną dziś wieczorem"
  • Chcę, żebyś został dziś wieczorem.'
  • Powiedziała:
  • "Nie odchodź,
  • To, czym mogliśmy być, zostaw za sobą,
  • Nie zostawiaj mnie stojącej tutaj,
  • Nie mów 'nie tym razem', więc
  • Zostań ze mną dziś wieczorem"









Zabawne umieram w wodzie, którą od zawsze kocham…….

 

 


 


 

Perspektywa Rossa

 

Byliśmy na lotnisku w końcu. Miami Po 12 miesiącach jestem w domu, a za chwile przytulę mocno do siebie Laurę i powiem jak bardzo jest dla mnie ważna. Jednak wśród przyjaciół jej nie było, była Maia, Raini, Calum i Vanessa rozmawiająca przez tel. Wszyscy się zaczęli witać a ja podszedłem wraz z Rikiem do zdenerwowanej Vanessy.



-Laura, czemu się nie odzywasz? * spytała spanikowana, ja też spanikowałem. Ale ona jej odpowiedziała.



-Jak to Ci przeciął!!!



-Vanessa * odparłem przerażony.  *Laura



-Ross? * spytała do słuchawki który zabrałem Van w chwili jak wpadła w ramiona Ricka i zemdlała.



-Vanessa, Nie mogę wyhamować



-Laura kochanie



-Ross * pisła płaczem.



-Spokojnie, spróbuj wyhamować na biegach



-Nie mogę też mam odłączone



-Jak to kurwa odłączone!!! * nie rozumiałem tego.



-Ross, jadę prosto w przepaść



-Pamiętasz co mówił Ci Leon?. Jak skręcasz w prawo wykręć samochód w lewo



-Ross to nie zadziała



-Dlaczego? Laura!!!



-Kocham Cię * Odparła a potem przestała się odzywać gdzie ona jest * Gdzie ona jest czy ktoś może ja znaleźć gdzie ona jest!!! * krzyczałem do tel do ludzi do wszystkich bo nie rozumiałem tej sytuacji, jak to odłączone hamulce i biegi. Jak to nie to przecież nie możliwe



-LAURA!!! * Krzyknąłem aż podszedł do mnie Calum i zaczął grzebać w tel Vanessy



-Daj, zaraz będziemy wiedzieć gdzie wezwać karatekę * odparł i po chwili wiedzieliśmy. To Calum zadzwonił , opowiedział sytuacje.



-Ja, ja kto jest samochodem potrzebuje go natychmiast



-Ross karetka już jedzie



-A jak nie zdąży, Calum jedziesz ze mną wiesz gdzie wpadła.



-Jasne jasne jadę * odparł mój przyjaciel po czym wybiegliśmy nawet nie mówiąc wszystkim.  Nie miałem czasu szybko wybiegłem na drogę aż Calum pociągnął mnie powrotem na chodnik bo jakiś koleś na mnie trąbił.



-Uspokój się, nie żywy jej nie pomożesz



-Gdzie ona jest co z nią gdzie co jak dlaczego



-Ross uspokój się



-Nie uspokoję się do póki nie zobaczę jej żywej * odparłem wsiadając za kierownice



-Wypad * odparł mój przyjaciel a ja przesiadłem się grzecznie obok niego



-Mowy nie ma byś prowadził * odparł po czym wsiadł za kierownicą. Ruszyliśmy, jechaliśmy już nie wiem ile aż w końcu trafiliśmy na tą przepaść w której była Laura. Samochód wyhamował a ja wyleciałem pierunem z niego. Już miałem skakać kiedy powstrzymał mnie jakiś pieszy.



-Nie, chłopacze zabijesz się



-Tam jest moja dziewczyna musze jej pomóc



-Chcesz i siebie zabić



-Świetnie pływam



-Jasne  * odparł zostawiając mnie samego sobie, szybko wykorzystałem okazje i zanurkowałem. Uradowałem się widząc samochód w wodzie. Jednak kiedy próbowałem wyrwać drzwi okazało się że już dawno są wyrwane. Gdzie Jest Laura. Zacząłem przeszukiwać samochodu. Zajrzałem nawet do bagażnika. Kiedy się wynurzyłem potrafiłem powiedzieć tylko jedno zdanie.



-Jej tam nie ma…….