sobota, 20 marca 2021

55 Rozdział


Perspektywa Caluma




 
Ross bez wahania zanurkował a ja zastanawiałem się co powinienem zrobić. Tam na lotnisku zostawiliśmy wszystkich. Jutro przylecą rodzice Vanessy za miesiąc wesele aa.a….. Dotknąłem twarzy i otarłem łzę, nie Laura żyje na pewno zaraz Ross ją wyłowi i…No właśnie i wypłynął na powierzchnie pomogłem mu po czym wstał i spojrzał na mnie spanikowany.



-Jej tam nie ma * odparł tylko spoglądając na mnie a potem odwracając się, spojrzałem i ja w morze, czy pociągnął ją prąd… Gdzie jest Laura. Zaczął dzwonić tel Rossa jednak nie odpowiadał aż w końcu zadzwonił mój tel. Spojrzałem na wyświetlacz Raini szybko odebrałem

-Macie ją, jest zdrowa prawda?, nic jej nie jest.>?



-Nie Raini, ona… Nie ma jej tutaj



-Co jak to nie ma



-Ross nurkował i po chwili wynurzył się tylko i powiedział jej tam nie ma.



-Przyjeżdżajcie do domu Vanessy wszyscy tam jesteśmy, zrobimy grupy i będziemy jej szukać.



-Wiesz ile jest szpitali w Miami



-A jeśli….



-nie Raini to Laura jej nic nie jest



-Mam nadzieje, przyjeżdżajcie to ustalimy które szpitale po kolej będziemy szukać * odparła a ja się rozłączyłem.



-Calum musimy, musimy ją odnaleźć



-Znajdziemy ją zobaczysz jest cała i żywa



-A jeśli...



-Znajdziemy ją spokojnie. Chodź jedziemy do domu rozdzielimy się wszędzie będziemy jej szukać znajdziemy ją



-Ale obiecaj * odparł Ross chwytając mnie za ramiona



-Tak obiecuje znajdziemy ją



-Obiecaj



-Ross kurwa ona żyje nie zachowuj się jak dzieciak * odparłem a on posłusznie usiadł do samochodu. Nie zwlekając więcej pojechaliśmy do domu Vanessy widok jaki zobaczyliśmy nie był wcale dobry dla Rossa. On w stanie ,,gdzie jest Laura’’ z łzami w oczach. Raini która podbiegła do mnie i mnie mocno przytuliła. Ciągle śpiąca Vanessa, była nie przytomna ale wyglądała jakby spała. Rydel panikująca i wyzywająca przez tel. Kiedy nas ujrzała rzuciła słuchawką.



-Nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem z rodziny cholera! * odparła a Ross oprzytomniał



-Ile jest szpitali w Miami.>? * ktoś zapytał, to bez znaczenia uwierzcie.



-Co? * zapytał Vanessa



-Van nie trać przytomność musimy objechać wszystkie szpitale



-Ale, co nam da jak się rozdzielimy jak tylko Vanessa jest z rodziny



-Spokojnie damy radę, Laura nie ma dokumentów przy sobie każdy może powiedzieć że jest z rodziny



-Ok, no to wzywam taxi



-Taxi a po co * ktoś zapytał



-A po to patafianie że ani Ross ani Rydel ani Raini  ani Van nie są w stanie prowadzić, chcesz kolejny pogrzeb ! * wszyscy spojrzeliśmy na osobę która to powiedziała. Vanessa zaniosła się jeszcze większym płaczem niż przed chwilą, a my wszyscy chcieliśmy zabić Maie za to co powiedziała. W końcu się rozdzieliśmy. Każdy pojechał w inną stronę. Pierwszy szpital jaki odwiedziłem to szpital siostry jakieś tam. Wbiegłem szybko i zapytałem w recepcji.



-Dzień dobry



-Dzień dobry



-Szukam dziewczyny, młoda 22 lata, wypadek samochodowy .?



-Jakie imię?



-Nie miała dokumentów przy sobie



-Kiedy została uratowana



-Jakieś 15 minut temu?



-Nie, mamy dziewczynę przywiezioną wczoraj i drugą w kostnicy.



-Jaka jest jej godność?


-Nie znana, chodź pokaże Ci jedną i drugą * Słaniałem się na nogach, a jeśli Laura jest w kostnicy, jeśli jej ciało leży w….Nie Ross opanuj się ktoś ją uratował inaczej by jej ciało ciągle było w wodzie. Ktoś mnie prowadził, prawdopodobnie stanąłem w miejscu nie wiedząc co zrobić, łzy same napływały mi w oczach, próbowałem je powstrzymać ona żyje ona żyje Ross żyje. Krzyczałem w środku. Do czasu aż zobaczyłem napis KOSTNICA.



-Idzie Pan dalej



-proszę dać mi chwilę * odparłem opierając się o podłogę i blednąc w 5 sekund. Nie jej tam nie ma zobaczysz. Podniosłem głowę i otarłem łzy. Wszedłem do pomieszczenia.

 

Perspektywa Raini



Biegłam co sił w nogach mając nadzieje że to ja znajdę że to ja będę tą pierwszą. W końcu dotarłam do recepcji.



-Dzień dobry



-Dzień dobry * spojrzała się  na mnie naburmuszona babka



-Czego! * spytała patrząc wrednie



-Szukam pewnej dziewczyny. Wypadek w ciężkim stanie wiek 22 lata* spytałam patrząc na nią



-No i co dalej?



-Nie było nikogo takiego..?



-Podać więcej szczegółów>?



-Wypadek dzisiaj około godziny temu. Dziewczyna wjechała prosto do wody



-Nie nie ma takiej



-Nie było przy niej żadnych dokumentów



-Nie nie ma takiej * powtórzyła



-A ja chce by Pani jeszcze raz sprawdziła dokumenty



-Mówię Pani że takiej tutaj nie ma * odparła



-Niech Pani sprawdzi dokumenty



-Mówię Ci dziecko że nie mieliśmy dzisiaj żadnej młodej dziewczyny bez dokumentów. * odparła a ja dalej wkurzona odparłam



-Dziękuje * za nic dopowiedziałam sobie w myślach. Ruszyłam w kierunku drzwi. Jej tu nie ma nie ma. Gdzie jesteś Laura, gdzie Cię przywiesili, jeśli Cię za raz nie znajdziemy będzie katastrofa. Przypomniałam sobie o tym że mieliśmy bez przerwy dzwonić do Rossa i Vann. Byli w takim stanie że gdyby nie to że musimy znaleźć Laurę to oni sami by leżeli w szpitalu. Vanessa co chwila mdlała a Ross ledwo trzymał się na nogach. Wybrałam jego numer. Nie odbierał. W końcu ko kilku minutach odebrał.



-Ross



-Tak, Raini to ja



-Masz, znalazłeś ją?



-nie, niestety nie gdzie ona jest Raini



-Znajdziemy ją obiecuje Ci to jedź do kolejnego szpitala



-Raini, nawet w kostnicy jej nie było



-To akurat dobrze Ross to naprawdę dobrze



-Chciałbym….. Chciałbym ją znaleźć w końcu tak bardzo….



-Ross proszę nie rozłączaj się!! Ross * rozłączył się cholera…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz