Perspektywa Caluma
Ross bez wahania zanurkował a ja zastanawiałem się co powinienem zrobić. Tam na lotnisku zostawiliśmy wszystkich. Jutro przylecą rodzice Vanessy za miesiąc wesele aa.a….. Dotknąłem twarzy i otarłem łzę, nie Laura żyje na pewno zaraz Ross ją wyłowi i…No właśnie i wypłynął na powierzchnie pomogłem mu po czym wstał i spojrzał na mnie spanikowany.
-Jej tam nie ma * odparł tylko spoglądając na mnie a potem
odwracając się, spojrzałem i ja w morze, czy pociągnął ją prąd… Gdzie jest
Laura. Zaczął dzwonić tel Rossa jednak nie odpowiadał aż w końcu zadzwonił mój
tel. Spojrzałem na wyświetlacz Raini szybko odebrałem
-Macie ją, jest zdrowa prawda?, nic jej nie jest.>?
-Nie Raini, ona… Nie ma jej tutaj
-Co jak to nie ma
-Ross nurkował i po chwili wynurzył się tylko i powiedział
jej tam nie ma.
-Przyjeżdżajcie do domu Vanessy wszyscy tam jesteśmy,
zrobimy grupy i będziemy jej szukać.
-Wiesz ile jest szpitali w Miami
-A jeśli….
-nie Raini to Laura jej nic nie jest
-Mam nadzieje, przyjeżdżajcie to ustalimy które szpitale po
kolej będziemy szukać * odparła a ja się rozłączyłem.
-Calum musimy, musimy ją odnaleźć
-Znajdziemy ją zobaczysz jest cała i żywa
-A jeśli...
-Znajdziemy ją spokojnie. Chodź jedziemy do domu rozdzielimy
się wszędzie będziemy jej szukać znajdziemy ją
-Ale obiecaj * odparł Ross chwytając mnie za ramiona
-Tak obiecuje znajdziemy ją
-Obiecaj
-Ross kurwa ona żyje nie zachowuj się jak dzieciak *
odparłem a on posłusznie usiadł do samochodu. Nie zwlekając więcej pojechaliśmy
do domu Vanessy widok jaki zobaczyliśmy nie był wcale dobry dla Rossa. On w
stanie ,,gdzie jest Laura’’ z łzami w oczach. Raini która podbiegła do mnie i
mnie mocno przytuliła. Ciągle śpiąca Vanessa, była nie przytomna ale wyglądała
jakby spała. Rydel panikująca i wyzywająca przez tel. Kiedy nas ujrzała
rzuciła słuchawką.
-Nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem z rodziny cholera!
* odparła a Ross oprzytomniał
-Ile jest szpitali w Miami.>? * ktoś zapytał, to bez
znaczenia uwierzcie.
-Co? * zapytał Vanessa
-Van nie trać przytomność musimy objechać wszystkie szpitale
-Ale, co nam da jak się rozdzielimy jak tylko Vanessa jest z
rodziny
-Spokojnie damy radę, Laura nie ma dokumentów przy sobie każdy może powiedzieć że jest z rodziny
-Ok, no to wzywam taxi
-Taxi a po co * ktoś zapytał
-A po to patafianie że ani Ross ani Rydel ani Raini ani Van nie są w stanie prowadzić, chcesz
kolejny pogrzeb ! * wszyscy spojrzeliśmy na osobę która to powiedziała. Vanessa
zaniosła się jeszcze większym płaczem niż przed chwilą, a my wszyscy chcieliśmy
zabić Maie za to co powiedziała. W końcu się rozdzieliśmy. Każdy pojechał w
inną stronę. Pierwszy szpital jaki odwiedziłem to szpital siostry jakieś tam.
Wbiegłem szybko i zapytałem w recepcji.
-Dzień dobry
-Dzień dobry
-Szukam dziewczyny, młoda 22 lata, wypadek samochodowy .?
-Jakie imię?
-Nie miała dokumentów przy sobie
-Kiedy została uratowana
-Jakieś 15 minut temu?
-Nie, mamy dziewczynę przywiezioną wczoraj i drugą w
kostnicy.
-Jaka jest jej godność?
-Nie znana, chodź pokaże Ci jedną i drugą * Słaniałem się na
nogach, a jeśli Laura jest w kostnicy, jeśli jej ciało leży w….Nie Ross opanuj
się ktoś ją uratował inaczej by jej ciało ciągle było w wodzie. Ktoś mnie
prowadził, prawdopodobnie stanąłem w miejscu nie wiedząc co zrobić, łzy same
napływały mi w oczach, próbowałem je powstrzymać ona żyje ona żyje Ross żyje.
Krzyczałem w środku. Do czasu aż zobaczyłem napis KOSTNICA.
-Idzie Pan dalej
-proszę dać mi chwilę * odparłem opierając się o podłogę i
blednąc w 5 sekund. Nie jej tam nie ma zobaczysz. Podniosłem głowę i otarłem
łzy. Wszedłem do pomieszczenia.
Perspektywa Raini
Biegłam co sił w nogach mając nadzieje że to ja znajdę że to
ja będę tą pierwszą. W końcu dotarłam do recepcji.
-Dzień dobry
-Dzień dobry * spojrzała się
na mnie naburmuszona babka
-Czego! * spytała patrząc wrednie
-Szukam pewnej dziewczyny. Wypadek w ciężkim stanie wiek 22
lata* spytałam patrząc na nią
-No i co dalej?
-Nie było nikogo takiego..?
-Podać więcej szczegółów>?
-Wypadek dzisiaj około godziny temu. Dziewczyna wjechała
prosto do wody
-Nie nie ma takiej
-Nie było przy niej żadnych dokumentów
-Nie nie ma takiej * powtórzyła
-A ja chce by Pani jeszcze raz sprawdziła dokumenty
-Mówię Pani że takiej tutaj nie ma * odparła
-Niech Pani sprawdzi dokumenty
-Mówię Ci dziecko że nie mieliśmy dzisiaj żadnej młodej
dziewczyny bez dokumentów. * odparła a ja dalej wkurzona odparłam
-Dziękuje * za nic dopowiedziałam sobie w myślach. Ruszyłam
w kierunku drzwi. Jej tu nie ma nie ma. Gdzie jesteś Laura, gdzie Cię przywiesili,
jeśli Cię za raz nie znajdziemy będzie katastrofa. Przypomniałam sobie o tym
że mieliśmy bez przerwy dzwonić do Rossa i Vann. Byli w takim stanie że gdyby
nie to że musimy znaleźć Laurę to oni sami by leżeli w szpitalu. Vanessa co
chwila mdlała a Ross ledwo trzymał się na nogach. Wybrałam jego numer. Nie
odbierał. W końcu ko kilku minutach odebrał.
-Ross
-Tak, Raini to ja
-Masz, znalazłeś ją?
-nie, niestety nie gdzie ona jest Raini
-Znajdziemy ją obiecuje Ci to jedź do kolejnego szpitala
-Raini, nawet w kostnicy jej nie było
-To akurat dobrze Ross to naprawdę dobrze
-Chciałbym….. Chciałbym ją znaleźć w końcu tak bardzo….
-Ross proszę nie rozłączaj się!! Ross * rozłączył się
cholera…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz