Perspektywa Laury :
Patrzyłam na to płacząc Calum trzymał mnie w swoich ramionach trzymając Raini za rękę.
-Możemy wyjść? * odparłam
kiedy zakończyli piosenkę
-Laura
-Proszę, nie wyjdę sama *
odparłam do niego a on wyszedł ze mną. Słyszałam w tle tekst piosenki Cazy
Stupid Love, ale nie chciałam tego dalej słuchać. Wyszliśmy za szlabany, a ja
zaczęłam płakać. Usiadłam na krawężniku, mając nadzieje że ból sam przejdzie,
nie umiałam sobie z tym poradzić.
-Laura
-Powiedz mi jak on tak mógł
zrobić, jak mógł * zaczęłam a Calum mnie mocno do siebie przytulił.
-Chcesz iść z stąd?
-Tak
-No to wstawaj * podał mi
dłoń, poszliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy, nie wiem kiedy pojawiłam się
w domu, nie mam pojęcia jakim cudem leżałam na łóżku, wiem tylko że płacz łamał
mnie od środka, wiem tylko że mgła się nie kończyła a ja nadal nie widziałam
ratunku.
-Zranił mnie, zranił do głębnie, nie potrafię sobie poradzić. Dusze się od środka. Dusze * odparłam nie świadoma że przytulam się do chłopaka cały czas.
Nad ranem kiedy się ocknęłam byłam w ramionach blondyna. Spojrzałam na niego.
-Możesz mnie nie kochać,
możesz mnie nienawidzić. Ale błagam nie mów że nie potrafisz już oddychać, że
nie dajesz sobie rady. Że, że……
-Ross
-Laura
-Jak się tu zjawiłeś?
-Pojechałem zaraz za wami,
kiedy zasypiałaś zamieniłem Caluma, byłem cała noc z Tobą
-Dlatego tak dobrze spałam?
-Dokładnie, proszę Cię nie
karz mi znikać ze swojego życia?
-Nie, nie możesz zniknąć z
mego życia. Gramy razem w serialu, nie możemy się jeszcze rozstać.
-Dokładnie
-Ale my nigdy
-Tak wiem
-Ross, kocham Cię…..
-Kocham Cię Lauro Marano *
odparł wpatrując się w moje oczy * proszę Cię, nie zapominaj co Cię zrobiłem ale nie otrącaj mnie, daj mi szanse, ja potrzebuje jej nawet nie wiesz jak
bardzo
-Ross
-Laura * przybliżył się do mnie i mnie mocno do siebie przytulił, a ja przytuliłam jego.
Perspektywa Vanessy
Nie wiem dokładnie kiedy
zniknęła Laura. Bo zaraz po koncercie Rick zabrał mnie z imprezy. Nie chciałam
się bawić kiedy moja siostrzyczka cierpiała. Ale zgodziłam się wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w nieznane.
-Daleko jeszcze?
-Tak, a może nie * odparł
śmiejąc się ze mnie
-A co z Laurą?
-Ross spędzi z nią noc
-Pogodzili się?
-Nie, ale Laura to mądra
dziewczyna i da mu szanse
-Wierzysz w to?
-Tak
-Niesamowite * odparłam
-Chcę spędzić trochę czasu
z moją piękna dziewczyna
-Zabawne
-Spokojnie, oboje są
dorośli wiedzą co robią
-Tak * odparłam, mimo że
miałam wielkie ale. W końcu zatrzymaliśmy się. Zobaczyłam jakąś altankę, ale
nie odezwałam się. Rick zaparkował, po czym wyszedł z samochodu by otworzyć moje
drzwi podał mi dłoń a ja złapałam go za nią. Zamknął samochód i idąc pod rękę szliśmy
w kierunku altanki. Nagle z znikąd pojawili się muzycy. Zaczęli grać melodie.
Zaśmiałam się cicho
-Zatańczysz>?
-No wiesz nie grzecznie było by odmówić * odparłam a on
wziął mnie w ramiona i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Przytuliłam się w
jego ramiona by spokojnie wyczuć jego serce. Chciało mi się płakać ze szczęścia
bo doskonale wiedziałam co zamierza zrobić. Jednak postanowiłam czekać. I tak o
to mój rycerz, po zakończeniu piosenki dostał piękne białe róże. Zauważyłam
jedną sztuczną.
-Jak zwiędną te wszystkie róże to przestanę Cię kochać. *
odparł jak na zawołanie, tłumacząc. Wtedy uklęknął na kolano. Wyciągając z kieszeni mała paczuszkę. Pierwsza fale łez pojawiła się, ale słuchałam dalej. * Vanessa
Marano wiem że robię to nie tak jak powinien ale to z Tobą chce spędzić resztę życia. Założyć rodzinę i być szczęśliwym. To z Tobą chce żyć aż do śmierci być
obok Ciebie chowany, to z Tobą wyobrażam sobie życie. Czy ty Vanesso uczynisz
mi ten zaszyt i wyjdziesz za mnie?
-Tak!!! * pisłam a on założył mi pierścionek na palec wstał
i mnie mocno do siebie przytulił. A ja obdarowałam go buziakiem. Takim długim i romantycznym. * Teraz musimy powiadomić rodziców?
-Tak załatwione * odparł wyciągając bilety * Lecimy do
Włoch, Twoim rodzice wiedzą i czekają na nas
-Hmy… Mark chce poznać zięcia? * odparłam tuląc się do niego
-Dokładnie. A Eli upiecze nawet ciasto * odparł przez co
oboje zaczęliśmy się głośno śmiać.
Perspektywa Laury
Chodziłam po domu w samej piżamie. Nie rozumiałam nic.
Nikogo oprócz mnie i Rossa nie było. A nowy chłopak właśnie wyszedł z mojego
pokoju. Szybko się ograł pomyślałam kiedy zmierzał w moim kierunku.
-No przecież mówiłem Cię że Rick po prosił o rękę Vanesse,
ona się zgodziła więc polecieli z samego rana do Włoch gdzie przebywają Twoi
rodzice.
-i nic by nie powiedziała?
-Laura mamy wywiady, kręcenie odcinków zdjęcia. Za dużo tego
-Masz racje * odparłam idąc do swego pokoju. Ogarnęłam się
szybko, letni prysznic, rozczesanie włosów, zero makijażu pełen luksus. Zeszłam
na dół i ujrzałam Rossa w roli kucharza zaczęłam się śmiać. Podeszłam bliżej i
spróbowałam surowego ciasta, za co oberwałam w palce * hej !!! * odparłam a
Ross poważnie do mnie szepnął
-Surowego ciasta się nie je.
-Surowe ciasto jest najlepsze * odparłam, nie zdałam sobie
sprawy z tego że jestem tak blisko Rossa. Spoglądaliśmy na siebie nic nie
mówiąc.