wtorek, 27 października 2020

40 Rozdział


Perspektywa Laury :

Powiedz, czy potrafisz
czytać między wierszami, które śpiewam?
Wyrzuciłem jedyną szansę,
jaką miałem z tobą.
Może
będziesz jedyną, za którą tęsknię?
Z tego wszystkiego zostały słowa,
które powiedziałaś...

'Zostań ze mną dziś wieczorem,
Chcę, żebyś został dziś wieczorem.





Patrzyłam na to płacząc Calum trzymał mnie w swoich ramionach trzymając Raini za rękę.



-Możemy wyjść? * odparłam kiedy zakończyli piosenkę



-Laura



-Proszę, nie wyjdę sama * odparłam do niego a on wyszedł ze mną. Słyszałam w tle tekst piosenki Cazy Stupid Love, ale nie chciałam tego dalej słuchać. Wyszliśmy za szlabany, a ja zaczęłam płakać. Usiadłam na krawężniku, mając nadzieje że ból sam przejdzie, nie umiałam sobie z tym poradzić.



-Laura



-Powiedz mi jak on tak mógł zrobić, jak mógł * zaczęłam a Calum mnie mocno do siebie przytulił.



-Chcesz iść z stąd?



-Tak



-No to wstawaj * podał mi dłoń, poszliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy, nie wiem kiedy pojawiłam się w domu, nie mam pojęcia jakim cudem leżałam na łóżku, wiem tylko że płacz łamał mnie od środka, wiem tylko że mgła się nie kończyła a ja nadal nie widziałam ratunku.



-Zranił mnie, zranił do głębnie, nie potrafię sobie poradzić. Dusze się od środka. Dusze * odparłam nie świadoma że przytulam się do chłopaka cały czas.



Nad ranem kiedy się ocknęłam byłam w ramionach blondyna. Spojrzałam na niego.



-Możesz mnie nie kochać, możesz mnie nienawidzić. Ale błagam nie mów że nie potrafisz już oddychać, że nie dajesz sobie rady. Że, że……



-Ross



-Laura



-Jak się tu zjawiłeś?



-Pojechałem zaraz za wami, kiedy zasypiałaś zamieniłem Caluma, byłem cała noc z Tobą



-Dlatego tak dobrze spałam?



-Dokładnie, proszę Cię nie karz mi znikać ze swojego życia?



-Nie, nie możesz zniknąć z mego życia. Gramy razem w serialu, nie możemy się jeszcze rozstać.



-Dokładnie



-Ale my nigdy



-Tak wiem



-Ross, kocham Cię…..



-Kocham Cię Lauro Marano * odparł wpatrując się w moje oczy * proszę Cię, nie zapominaj co Cię zrobiłem ale nie otrącaj mnie, daj mi szanse, ja potrzebuje jej nawet nie wiesz jak bardzo


-Ross


-Laura * przybliżył się do mnie i mnie mocno do siebie przytulił, a ja przytuliłam jego. 







Perspektywa Vanessy



Nie wiem dokładnie kiedy zniknęła Laura. Bo zaraz po koncercie Rick zabrał mnie z imprezy. Nie chciałam się bawić kiedy moja siostrzyczka cierpiała. Ale zgodziłam się wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w nieznane.

-Daleko jeszcze?



-Tak, a może nie * odparł śmiejąc się ze mnie



-A co z Laurą?



-Ross spędzi z nią noc



-Pogodzili się?



-Nie, ale Laura to mądra dziewczyna i da mu szanse


-Wierzysz w to?


-Tak


-Niesamowite * odparłam


-Chcę spędzić trochę czasu z moją piękna dziewczyna


-Zabawne


-Spokojnie, oboje są dorośli wiedzą co robią


-Tak * odparłam, mimo że miałam wielkie ale. W końcu zatrzymaliśmy się. Zobaczyłam jakąś altankę, ale nie odezwałam się. Rick zaparkował, po czym wyszedł z samochodu by otworzyć moje drzwi podał mi dłoń a ja złapałam go za nią. Zamknął samochód i idąc pod rękę szliśmy w kierunku altanki. Nagle z znikąd pojawili się muzycy. Zaczęli grać melodie.






Zaśmiałam się cicho



-Zatańczysz>?

-No wiesz nie grzecznie było by odmówić * odparłam a on wziął mnie w ramiona i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Przytuliłam się w jego ramiona by spokojnie wyczuć jego serce. Chciało mi się płakać ze szczęścia bo doskonale wiedziałam co zamierza zrobić. Jednak postanowiłam czekać. I tak o to mój rycerz, po zakończeniu piosenki dostał piękne białe róże. Zauważyłam jedną sztuczną.







-Jak zwiędną te wszystkie róże to przestanę Cię kochać. * odparł jak na zawołanie, tłumacząc. Wtedy uklęknął na kolano. Wyciągając z kieszeni mała paczuszkę. Pierwsza fale łez pojawiła się, ale słuchałam dalej. * Vanessa Marano wiem że robię to nie tak jak powinien ale to z Tobą chce spędzić resztę życia. Założyć rodzinę i być szczęśliwym. To z Tobą chce żyć aż do śmierci być obok Ciebie chowany, to z Tobą wyobrażam sobie życie. Czy ty Vanesso uczynisz mi ten zaszyt i wyjdziesz za mnie?



-Tak!!! * pisłam  a on założył mi pierścionek na palec wstał i mnie mocno do siebie przytulił. A ja obdarowałam go buziakiem. Takim długim i romantycznym. * Teraz musimy powiadomić rodziców?



-Tak załatwione * odparł wyciągając bilety * Lecimy do Włoch, Twoim rodzice wiedzą i czekają na nas



-Hmy… Mark chce poznać zięcia? * odparłam tuląc się do niego



-Dokładnie. A Eli upiecze nawet ciasto * odparł przez co oboje zaczęliśmy się głośno śmiać.



Perspektywa Laury




Chodziłam po domu w samej piżamie. Nie rozumiałam nic. Nikogo oprócz mnie i Rossa nie było. A nowy chłopak właśnie wyszedł z mojego pokoju. Szybko się ograł pomyślałam kiedy zmierzał w moim kierunku.



-No przecież mówiłem Cię że Rick po prosił o rękę Vanesse, ona się zgodziła więc polecieli z samego rana do Włoch gdzie przebywają Twoi rodzice.



-i nic by nie powiedziała?



-Laura mamy wywiady, kręcenie odcinków zdjęcia. Za dużo tego



-Masz racje * odparłam idąc do swego pokoju. Ogarnęłam się szybko, letni prysznic, rozczesanie włosów, zero makijażu pełen luksus. Zeszłam na dół i ujrzałam Rossa w roli kucharza zaczęłam się śmiać. Podeszłam bliżej i spróbowałam surowego ciasta, za co oberwałam w palce * hej !!! * odparłam a Ross poważnie do mnie szepnął



-Surowego ciasta się nie je.






-Surowe ciasto jest najlepsze * odparłam, nie zdałam sobie sprawy z tego że jestem tak blisko Rossa. Spoglądaliśmy na siebie nic nie mówiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz