poniedziałek, 19 października 2020

38 Rozdział

Perspektywa Laury

Usiadłam na samym zboczu, dziś nikogo nie było, nawet gdybym skoczyła w dół nikt by się nie przejął. Jednak nie chciałam skakać, zaczęłam myśleć czy dobrze wgl robię. Tak bardzo zależało mi na Rossie,. Zawsze tak było. Wyciągnęłam list od Mi.



Droga Lauro,

Laura,

Wiem że nie jesteśmy przyjaciółkami, kumpelkami czy kim ktokolwiek. Ale musiałam do ciebie napisać, bo widzę że jest coraz gorzej z Rossem. Wiesz że totalnie olał tematy kobiet. Nie stara się, nie walczy nie bawi nie podrywa nic. Wiem nie powinno mnie to interesować jednak się martwię bo to nie Ross którego znam.

Dlatego postanowiłam do Ciebie napisać, wiem dużo mody i jeszcze raz mody, ale jeśli naprawdę zależy Ci na Rossie to powinnaś się tym tematem zainteresować. To już 2 lata jak się tak zachowuje, jak tylko zniknęłaś z jego życia wszystko zaczęło się pierdolić. Mam tego po woli dość, nie mogę patrzeć jak Cierpi. Wokół niego kręcą się dziewczyny jednak on to olewa. Teraz nawet lata z a nim Olivia Holt pewnie kojarzysz, mają grać w jednym filmie, widzę że go podrywa i robi wszystko by on zainteresował się nią. Problem polega jednak na tym ż eon totalnie ją olewa.

 Chciałabym by był szczęśliwy. Wiem jestem z jego bratem, jednak to nie znaczy ze mi na nim nie zależy. Zobacz co jest dalej w paczce i obiecaj mi że przemyślisz powrót do nas.

Ps. To zdecydowanie była pierwsza i jedyna miłość.






Jak mam o nas walczyć, jak nas nie ma. Spojrzałam się na horyzont. Jak mam walczyć kiedy nie mam sił. Kiedy on mnie tak skrzywdził, chociaż ja wcale nie byłam lepsza

-Zamierzasz skakać ? * spytał mnie a ja na niego spojrzałam.


-Tak


-Sama, a ja ? obiecałaś


-No to teraz sama a kiedyś z Tobą * odparł wstając


-Co masz w ręce? * zabrał mi list i zaczął czytać.

-ma racje, kiedy zniknęłaś nie interesowała mnie żadna dziewczyna, a pogłoska że ja i Olivia jesteśmy razem była wszędzie. Dlatego to wykorzystałem, a ona że była we mnie zakochana zgodziła się. Jednak nadal czułem to co czuje teraz.


-Co czujesz? * spytałam patrząc na niego z łzami w oczach


-Czuje że Cię kocham, kochałem i będę kochać. Nie zmieni się to pod wpływem tego co w siebie wmuszam


-My nigdy nie będziemy razem


-A ja sądzę inaczej


-Powtarzasz się * odpalam patrząc na niego


-Wiem, mówiłem to samo dwa lata temu, ale wiem również że my mamy szanse, by…. Kochasz mnie w takim stopniu jak ja Ciebie


-Nie Ross, może i Cię kocham, ale nie ufam Ci, a bez zaufania nie możemy być razem


-Nie zaufasz mi nigdy?


-Nie wiem * odparłam patrząc na niego, łzy pojawiały się jedna po drugiej * My nigdy nie będziemy razem.


-Jesteśmy partnerami dalej w serialu? * zapytał


-Tak, i tylko to nas łączy * odparłam


-Dokładnie


-OK * odparłam patrząc na ocean


-A teraz skaczemy


-Co?


-Na skaczemy, obiecałaś mi to


-Tak, Ale


-Bez żadnego ale * powiedział wyciągając do mnie rękę


-Razem?


-Tak, nic nam się nie stanie przecież oboje świetnie pływamy


-Spoko


-No to na trzy * zaczął, spojrzałam na niego by podać swoją dłoń, nie ufałam mu w sprawach sercowych, ale czy nie moglibyśmy zostać przyjaciółmi..?


-Raz


-Dwa


-Trzy * krzyknęliśmy równocześnie by skoczyć do wody razem. Lot w dół był na mnie dosłownie kilu sekundowy. A kiedy już zanurzyliśmy się w wodzie. Oboje spojrzeliśmy na siebie, dalej trzymając się za ręce. Miałam tak wielką ochotę go pocałować, powiedzieć w porządku. Jednak tego nie zrobiłam, puściłam jego dłoń i zacząć płynąć na brzeg. Kiedy byliśmy na lądzie oboje zaczęliśmy się chichrać.


-Jesteś nie normalny


-Ja, ja jestem nie normalny


-Tak ty Ross Lynch, jedziemy do domu, za niedługo koncert


-Oho, obudził się królewicz z bajki


-No jasne *powiedział wyciągając do mnie dłoń, podałam mu by pomógł mi wstać, a kiedy byłam na prostych nogach, puściłam bezpieczną przystań.


-No to teraz na nogach?


-nie, autem * rzucił kluczyki * to ty lubisz się ścigać więc musisz zdążyć na czas


-Bardzo śmieszne * odpowiedziałam wsiadając do auta * Ale jednak wole automat


-Jasne * odparł, zapinając pasy. Ah no tak bezpieczeństwo przede wszystkim. A sam prowadzi jak wariat, no ok nie będę tego komentować. Szybko dojechaliśmy do domu bezpieczni. Ja poszłam do swojego od swojego domu. Kiedy otwierałam drzwi do domu, ujrzałam Raini, Rydel i Vanesse krzyczące i nie wiedzące co ze sobą zrobić


-Rany boskie!! * krzyknęła Rydel


-No hej * odparłam ściągając mokre buty * idę się wykąpać


-A czy tego właśnie nie zrobiłaś?


-Skoczyliśmy z Rossem z klifu, jak ja pójdę na koncert w takim stanie * odparłam a one spojrzały na mnie.


-Mówiłam Cię, mówiłam * zaczęła Vanessa


-Jesteście razem? * zapytała Raini


-Nie * odparłam idąc w storne swojego pokoju.


-Olivia przespała się z Rylandem * krzyknęła Rydel, stanęłam w miejscu i spojrzałam na nią, na siostrę i na Raini


-Udawali związek, przede mną bym się odczepiła od Rossa * odparłam



-Co za świnia!! * wydarła się Vanessa idąc w stronę drzwi


-Nie, nie Van. Spokojnie wyjaśniliśmy to sobie


-Rzuciłaś go z klifu? * zapytała Raini


-Nie, po prostu oboje stwierdziliśmy że już nigdy nie będziemy siebie ranić.


-Czyli.>? * zapytała Raini


-Nigdy nie będziemy razem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz