Perspektywa Laury
Nie mam pojęcia kiedy ostatnio tak dobrze mi się spało. Czułam
słodki zapach w którego od dawno nie czułam. Było mi strasznie gorąco, ale co
się odczuwałam ktoś mnie do siebie przyciągał. Kiedy ostatnio byłam tak
spełniona?. Strasznie bolała mnie głowa i wgl nie myśląc usłyszałam głos.
-Tobie też było tak dobrze?, Ostatni raz uprawiałem sex 2
lata temu * że co?, szybko się podniosłam czego pożałowałam, głos należący do
osoby która to powiedziała również się poruszyła. Odwróciłam się i ujrzałam
nagiego Rossa. Nie powiem wyglądał bosko, ale co do cholery. Zaczęłam szukać
czegoś by się okryć jak też byłam naga. W końcu spadłam z łóżka
-Laura, w nocy podziwiałem Cię nago wiem jak wyglądasz * odparł a ja dalej szukałam sukienki
-Jak my, co kiedy?, gdzie my kurwa jesteśmy?
-Tobie też tak było dobrze?* odparł kładąc się powrotem na
łóżku, Jego penis stał na baczność, a ja zamiast szukać sukienki wpatrywała się
w niego.
-Mógłbyś się okryć * odparłam próbując skupić się na czymś
innym
-Po co?, widziałaś mnie już, nawet był we wnętrz Ciebie,
czego mam się wstydzić * wzdrygałam się, tak właśnie Laura Marano trzymała się
daleko od Rosa, uprawiali sex i mało tego to był najlepszy sex w moim życiu,
czułam się odprężona, radosna i taka taka inna. * Laura .>? * Ale nagle
sobie coś przypomniałam. Wstałam.
-Nie uprawiałeś seksu od 2 lat?, to co ty z Olivią żyjecie w
celibacie? * zapytałam, ale po chwili która trwała wieczność zdałam sobie
sprawę że Ross wpatruję siew moje nagie ciało. Znalazłam stanik i majtki.
Odwróciłam się do niego tyłek i zaczęłam się ubierać. Ross stanął za mną i mnie
delikatnie masował po karku.
-Laura, może powtórzymy * odparł a ja odwróciłam się do
niego, będąc już w bieliźnie czułam się raśniej.* Teraz rozumiem dlaczego
jesteś modelką. Dziewczyno jakie ty masz ciało.
-Pytałam Cię o coś
-Tak coś tam pytałaś
-Żyjesz w celibacie z Olivią…>?
-Nie nie żyje w celibacie, ona po prostu.
-Jasne * odparłam szukając sukienki. W końcu ją odnalazłam.
Zakręciło mi siew głowie i upadłam w ramiona Rossa.
-W porządku?
-Nie nic nie jest w porządku. Uprawialiśmy sex, nic nie pamiętamy,
co my powiemy wszystkim, co ty powiesz Olivii.
-Nie muszę się jej przyznawać
-No chyba jaja sobie ze mnie robisz
-przecież nie jesteśmy razem
-Ze co? * spytałam uciekając z jego ramion
-No Olivia i ja gra… * nie dokończył
-Ty i Olivia nie jesteście parą>?
-Muszę się napić
-To znaczy że * spytałam siadając na łóżku. * udawaliście, przede mną?, bym się odwaliła raz na zawsze
-Tak, chciałem żebyś odpuściła * odparł nalewając i mnie
soku, otrąciłam jego rękę.
-Czemu po prostu nie mogłeś mi powiedzieć tego co?, nie
mogłeś nie miałeś czasu.
-Przepraszam, tłumaczyłem Ci to po naszym pierwszym
spotkaniu ,,Nas nie będzie’’ ale ty i tak będziesz walczyć
-I co wykorzystałeś okazje że byliście pijani i całowaliście
się na stole? * odparłam wkurzona
-Tak, zgadza się wykorzystałem to.
-Jak mogłeś, jak mogłeś udawać związek z inną żeby mnie od
siebie oddalić
-A oddaliłabyś się gdybym prosił
-Tak oddaliła bym się od Ciebie * odparłam biorąc torebkę
-Gdzie idziesz??
-Jak najdalej od Ciebie, masz co chciałeś nie chce Cię znać
-Nawet po tej nocy?
-Tym bardziej po tej nocy. Jesteś jesteś… Nie normalny,
udawać związek bym się odwaliła * sięgnęłam do klamki, ale poczułam
rozczarowanie, zerknęłam na niego wyciągając rękę * klucze
-Za kogo ty mnie masz?, myślisz ze bym zamknął nas w
sypialni * odparł a ja usiadłam na podłodze przy drzwiach.
-Jak mogłeś się tak zachować, dlaczego nie mogłeś mi
powiedzieć ,,odwal się ode mnie’’
-Laura ja * zaczął ale nie pozwoliłam mu nic powiedzieć
-Nie odzywaj się do mnie, nie chce Cię znać * odparłam krzyżując ręce i chowając głowę w nich zaczęłam płakać. To więcej niż
poniżenie, on po prostu nie chce mieć ze mną nic do czynienia. On nie chce mnie
znać. On nie chce bym istniała w jego życiu. Lecz on się nie poddawał. Uklęknął przy mnie i złapał mnie za podbródek bym na niego spojrzała.
-Kocham Cię Lauro i będę to powtarzać do do momentu aż to
zrozumiesz
-Ja Już ci nie ufam, a teraz z łaski swojej ubierz się nie
jesteś sam
-Powiedziałem Ci prawdę, masz racje jestem planetem,
pozwoliłem Ci odejść to pierwszy mój grzech, a potem jak dowiedziałem się że
chcesz bym zaczął od zera byłem na Ciebie wściekł. Kocham Cię, kochałem i będę
kochać nadal.
-Znajdzie sobie kolejną laskę to może uwierzę
-Nie będzie innej, bo zawszę będzie ty, zwłaszcza o
dzisiejszej nocy. Laura nie potrafię żyć na uboczu. Kocham Cię
-A ja Ciebie nie i odwal się * odparłam ale on nadal trzymał
mnie z podbródek.
-Udowodnię Ci chociaż bym miał stanąć na głowie.
-Powodzenia * odparłam patrząc gdzieś za nim * To jest pokój
Caluma? * spytałam widząc plakaty.
-Tak, myślę że tak
-Już nie żyją * odparłam wstając i oglądając pokój. * Nie żyją * Ross ubrał się i w końcu mogłam na niego po patrzeć. * Czy my chociaż
użyliśmy gumek? * zapytałam.
-Tak jest w koszu* odparł siadając na łóżku i pijąc sok.
Wstałam i ja i się go napiłam. Kac co za potworny idiotyczny stan.
-Czy tego chcesz czy nie * zaczął Ross spojrzałam na niego
pijąc sok. * Dopiero teraz zacznie się walka
-Tak, o to jak grać w serialu przyjaźń *
-Nie, rozpoczynam walkę o Twoje serce * odparł i w tym samym
momencie otworzyły się drzwi
-No cześć wam
-Hej * odparłam * i papa * odparłam po czym zostawiłam ich samych. Raini
pobiegła za mną.
-Laura Laura
-Co?
-Co się dzieje?
-Tego chciałaś?, bym przespała się z Rossem?, bym dowiedziała
się że jego związek jest na niby?, bym się odwaliła tego właśnie
-Laura
-Co
-Ja nie wiedziałam
-Widzisz teraz wiesz, i wiesz dobrze że mogę być blisko
Rossa on tego nie chce
-On właśnie tego chce cały czas tego chce
-Nie! * krzyknąłem będąc już na drodze* był w związku na niby żebym się od niego odwaliła
-Laura tak mi
-Cześć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz