Perspektywa Laury
Tańczyłam
sobie z Raini, a od czasu do czasu pojawiał się jakiś koleś by potańczyć, może
i tańczyłam 5minut ale później go
olewałam i wracałam do Raini. Może było by tak i tym razem, ale kiedy się
odwróciłam ujrzałam mojego eks chłopaka ze szkoły Leona Verge.
-Leon *
odparłam zaskoczona
-Ja też się
cieszę że Cię widzę * odparł uśmiechając się do mnie łobuzersko, tak miał
cudowny uśmiech.
-Matko święta
Mistrz świata w wyścigach
-proszę Cię
gdyby ściągała się Laura przegrał bym * odparł a ja zaśmiałam się. Nagle
ujrzałam Rossa z Kirą, no kurwa nawet tutaj poszła za nim *Laura kochanie *
odparł dotykając mojego policzka.
-[Co ty
robisz? * szybko go spoliczkowałam. W tle poleciała nasza ulubiona piosenka z
dzieciństwa. I mimo że wpatrywałam się w Rossa rozmawiałam z Leonem.
-Pozwolisz zabrać koleżankę? * zapytał Leon.
-Ale tylko na moment * wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu ją
wpatrując się w Rossa. Cholera oberwie mi się i to mocno. Zaczęliśmy tańczyć,
by chwile później przyszła do nas Kira z moim chłopakiem. Oboje byliśmy na
siebie wściekli. Okropnie wściekli i oboje to doskonale wiedzieliśmy. Być w
innych niż swoich ramionach. Piosenka się zakończyła i poleciała inna, jednak
ja i blondyn poczuliśmy tańczenie by teraz mierzyć się wzrokiem. Ross pierwszy
się odezwał.
-Co ty wyprawiasz z tym chłopakiem!
-Co ja wyprawiam z tym chłopakiem>?,. spójrz na siebie,
Jesteś tutaj z Kirą może jeszcze z nia przyszedłeś
-A co, nie mogę wychodzić ze znajomymi?
-Nie nie możesz
-Ty natomiast możesz iść w ramiona jakiegoś kolesia
-Jakiegoś kolesia * wtrącił się ale oboje spojrzeliśmy na
niego spod łba.
-Chyba zwariowałaś
-To ty mnie porzuciłeś Rosie Lynch
-nie porzuciłem Cię, Zabrałem Kirę do szpitala
-No właśnie i zostawiłeś mnie sama
-Aha to zapamiętam, zawsze jak coś spieprzysz a ja próbuje
naprawić to jestem tym złym.
-Dokładnie jesteś tym złym * obróciłam się na pięcie i
poszłam w kierunku drzwi, on szedł za mną. Kiedy byliśmy na świeżym powietrzu
postanowiliśmy dalej się kłócić.
-Ja jestem tym złym, ale ty przed całym światem udajesz
wolną
-Co ty pieprzysz Ross! * krzyknąłem bo byłam już wściekła
-Co ja udaje wolnego?, ja chce powiedzieć wszystkim chodzę z
Laurą Marano, ale ty nie.
-To dlatego że musisz naprawiać moje błędy.
-Dokładnie musze naprawiać Twoje błędy
-Już nie musisz
-Właśnie że musze zawsze tak będzie
-No i co przez cały nasz związek będziemy się kłócili o to
że popełniam błędy?, ty wcale nie jesteś lepszy. Ross pojechałeś do szpitala z
dziewczyną myślisz że nikt was nie śledził, a jutro nie będzie zdjęci waszej
dwójki?
-A powiedz przejmujesz się tym
-Tak przejmuje się tym, jak mogę sienie przejmować.
-Ty nie rozumiesz na czym polega związek
-Za to ty doskonale wiesz?, Będąc z Mią umawiałeś się z
innymi, spałeś z nimi a ją oszukiwałeś.
-I co myślisz że z Tobą będzie tak samo
-Tak!, my nawet w świetle gwiazd nie jesteśmy parą!
-Bo ty tego nie chcesz do jasnej cholery!! * krzyknął a ja
uroniłam pierwszą łzę.
-Ja, ja…. Ross my nie umiemy być razem.
-Laura, przecież to tylko kłótnia
-Ale ja nie Ross ja muszę iść * odparłam ale on chwycił mnie
za rękę i obrócił do siebie.
-Naucz się mi ufać, a ja zaufam Tobie
-Nie mamy do siebie kompletnie zaufania żadnego
-Laura Proszę Cię kocham Cię
-Ja też Cię kocham Ross
-Nie wyobrażam sobie życie bez Ciebie * odparł kładąc głowę
na moje czoło patrzyliśmy na siebie dobre kilka minut.
-Nie widzę świat po za Tobą
-To czemu się kłócimy?
-To nasza pierwsza groźna kłótnia od bycia razem
-Dokładnie, a tyle przed nami * oboje zaśmialiśmy po czym
złożyliśmy pocałunek na swoich ustach.
-Właśnie tyle przed nami * zaśmiałam się tuląc się do mojego
chłopaka. * Nie chce się dzielić z nikim Tobą
-No kiedyś będziesz musiała się dzielić
-Co? * osunęłam się zaskoczona i wpatrywałam się w niego jak
ogłupiała.
-No kochanie, kiedyś pojawi się na świecie nasze pierwsze
dziecko. Będziesz wtedy dzielić się nią ze mną
-Aha tak to wymyśliłeś
-Tak i chce jeszcze chłopca * odparł całując moje usta, bym
nie zaczęła dyskusji ile chce dzieci.
Perspektywa
Rydel
Tańczyłam z moim chłopakiem, kiedy ujrzałam wchodzących znów na sale Rossa i Laurę, szybko się do siebie przytulili i zaczęli powolny rytm piosenki. Wiedziałam że szybko się pogodzą, chociaż Ross może powinien być zazdrosny o Laurę?. I tego tego jej eks chłopaka?. Prawda?, jednak miałam nadzieje że są na takim poziomie związku że nie zamierzali kłócić się o głupoty przynajmniej nie teraz. Vanessa przytulająca się do Ricka właśnie mnie szturchnęła bo zobaczyła jak nasze gołąbki się przytulają.
-Pospiesz się
Rydel bo Twój młodszy brat hajtnie się pierwszy * odparła zerkając na nas.
-Oj wątpię,
Ross tak szybko się nie oświadczy Laurze, sporo czasu sobie poczeka * odparł
Ralfi a nasza trójka zaczęła się śmiać.
-Proszę Cię
wierz ile na siebie czekali? * odparła Van
-No a ile
jeszcze przed nimi..?, wkrótce trasa koncertowa Laura wie że nie będzie widzieć
swego chłopaka rok?. Mają wspólny serial. Płyty do napisania * zaczął wyliczać Ralffi.
-Rok bez
siebie to naprawdę próba czasu prze ogromna * odparła Van
- No właśnie,
wy jako narzeczeństwo planujecie ślub za rok więc wam to będzie szybko leciało,
jednak tęsknota za drugą osobą * odparłam
-Jaki cwaniak,
ona jedzie w trasę koncertową ze swoim chłopakiem wiec się nie przejmuje
-Nawet
Vanessa nie zamierzam, cały rok będę go denerwować, kochać, męczyć oj męczyć na
pewno
-Ej * odparł wcześniej wymieniony Ralfii.
-Stary
będziesz mieć dziewczynę obok czym się przejmujesz?
-Nie wiem,
może jutrem * odparł Ralfi
-A co jest
jutro? * spytała nie świadoma Van.
-Jutro
idziemy wszyscy na rozdanie statuetek. Wywiady, oh jutro dzień pełen wrażeń. *
odparłam uśmiechając się szeroko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz